Dziś nie będzie felietonistycznych wstępów. Nie będę siliła się na wzbudzenie Waszego zainteresowania moją pisaniną. Dzisiaj przeklinam i rwę włosy z głowy. Leczę ślady po paznokciach i usta przygryzane przez kilka godzin. Próbuję opanować złość. Nie, nie złość – wściekłość. Próbuję też opanować drżenie rąk, które suną po klawiaturze w zupełnie przeciwne strony niż bym chciała. Dobrze, że przynajmniej ta łza z oka zniknęła…
Marzycie czasem o wygranej w loterii? Nie wiem, czy istnieje ktokolwiek, komu choć raz nie przeszła przez głowę myśl, jakby cudownie było zobaczyć na swoim koncie parę baniek. Niektórzy pewnie sięgnęli wyobraźnią dalej i wydali te wszystkie pieniądze, planując wycieczki, domy, samochody i inne niezbędne do życia wydatki. Powiem Wam, że ja czasami zastanawiam się, co stało się z ludźmi, którym rzeczywiście się udało. Co zrobili z taką gotówką? Czy jeszcze ją mają, czy może skończyli na zupełnym dnie, nie potrafiąc poradzić sobie z nadmiarem szczęścia? Bo szczęście to takie dość ulotne bywa… Dzisiaj jest, a jutro go nie ma.
Przed nami kolejne wydanie cyklu “Doceniam okładki”. Dziś gości u mnie Izabela M. Krasińska – autorka serii Pod skrzydłami miłości, której trzecia część W obłokach marzeń dopiero co (bo 9 maja) miała swoją premierę – cieszę się, że udało mi się zaprosić Panią Izę tuż po tym wydarzeniu.
Szczepionki, antybiotyki przepisywane dzieciom od najmłodszych lat niczym witaminy, coraz głośniejsze protesty przeciwko faszerowaniu ludzi specyfikami wyniszczającymi całkowicie florę bakteryjną, wycofywanie leków ze sprzedaży, zyski przekraczające wyobrażenia zwykłego człowieka – to tematy, które są bardzo aktualne w mediach. Doskonale pamiętam, gdy Pawełek – całkowicie wyjałowiony antybiotykami przepisywanymi regularnie przez panią doktor – trafił pod opiekę naszego obecnego pediatry. Pamiętam zdziwienie tego człowieka, gdy zobaczył zawartość naszej domowej apteczki. Kazał wszystko wyrzucić. Nagle okazało się, że antybiotyk to nie jedyna droga ku zdrowiu. Wystarczy świadomy lekarz.
Co potrafi niewidomy facet? Biorąc pod uwagę, że przy trzydziestosześciostopniowej „gorączce” umiera z wycieńczenia, a drobne pokasływanie w jego wypadku na pewno zwiastuje gruźlicę, można by sądzić, że w momencie utraty wzroku zalega na zawsze w łóżku z cewnikiem przytwierdzonym na stałe do… wiadomo gdzie. A Ty służ wiernie i dzielnie. Podawaj, podcieraj, łataj dziury w dachu i koś trawnik. Nie użalaj się, nie płacz, nie „wynokwiaj”, jak mówią na Śląsku. Powiecie „hola hola, to nie powód do żartów”. Ano nie. Nie powód. To stereotyp. Jednak chcę spuścić trochę powietrza z powagi towarzyszącej temu tematowi, bo za chwilę opowiem o książce, w której głównym bohaterem jest właśnie niewidomy od dwudziestu lat facet. Facet, który uciera nosa wszystkim stereotypom, będąc szefem Kreteńskiego Centrum Badań Archeologicznych, archeologiem, niebywale inteligentnym, a jednocześnie dość irytującym przystojniakiem. Jest wytworem wyobraźni Marty Guzowskiej i tytułowym bohaterem jej najnowszej książki Ślepy archeolog.