Recenzje

„Twoje drugie życie zaczyna się kiedy zrozumiesz, że życie masz tylko jedno”
Raphaëlle Giordano

przez

Jak często dokonujecie wyborów pod wpływem chwili? Jak często zdarza się, że coś przysłowiowo „wpadnie Wam w oko” i decydujecie się na poświęcenie temu swojego cennego czasu? (Niektórzy pod wpływem chwili poświęcają całe swoje życie dla kogoś/czegoś, ale to temat na inny wpis). Precyzując, co decyduje o tym, że sięgacie akurat po taką, a nie inną książkę? Zdarza Wam się, że nie chodzi o świetne recenzje, zaufanie do konkretnego wydawnictwa, opinię bestsellera czy kolejną część ulubionej serii? Zdarza się, że po prostu widzicie okładkę i decydujecie się na poświęcenie czasu nikomu nieznanej autorce książki o tematyce, która nigdy Was nie interesowała? Mnie zdarzyło się raz.

„Twoje drugie życie zaczyna się kiedy zrozumiesz, że życie masz tylko jedno” przyciągnęło mój wzrok bardzo pozytywną okładką. Choć od razu przemknęła przez głowę myśl, że gorszego tytułu nie dało się wymyślić, to jednak opis lektury wskazujący na ciekawe podejście do tematu psychologii i coachingu w jakiś sposób wyplenił ze mnie to kiepskie wrażenie. Poradnik w zbeletryzowanej formie wydał się naprawdę ciekawym odkryciem.

Do dziś nie wiem, na co tak naprawdę dałam się nabrać.

Muszę przyznać, że ta recenzja nie będzie do końca uczciwa. Wydaje mi się oszustwem recenzować książkę, której czytanie porzuciłam zaledwie po kilkudziesięciu stronach. Mimo to postanowiłam skreślić kilka słów.

Główna bohaterka, Camille, to przeciętna paryżanka. W zasadzie to po prostu statystyczna kobieta. Pracuje, ale jest średnio z tej pracy zadowolona, ma męża, z którym jest średnio szczęśliwa i syna, z którym średnio się dogaduje. Pewnego dnia poznaje Claude’a – rutynologa, który poprzez wyznaczanie różnych zadań pomaga jej osiągnąć szczęście i wyjść z impasu, jakim jest obecnie jej życie. Sam pomysł na książkę jest całkiem przyzwoity – zbeletryzowanie poradnika mogłoby rzeczywiście zainteresować nawet takich przeciwników wszystkich papierowych przewodników życiowych jak ja. Nie udało się.

Książka napisana jest równie infantylnie, jak infantylny jest jej tytuł. Momentami miałam wrażenie, że czytam bełkot napisany tylko po to, by zapełnić strony. Zadania, które Camille musi wykonywać w imię lepszego życia powiewały trochę Małgorzatą Rozenek przekonującą wszystkie panie domu, że stając się perfekcyjnymi, rozwiążą nie tylko problemy z kurzem, ale również z całym swoim życiem. Raphaëlle Giordano grzmi „Jeśli wyprasujesz swoje rzeczy, twój syn na pewno przestanie pyskować” albo „Jeśli wreszcie pozmywasz naczynia to twój mąż dostrzeże w tobie seksbombę, jaką byłaś dwadzieścia lat temu”. Miałam poczucie, że – w nadziei na lepszą sprzedaż – napisano kolejny, dość tandetny poradnik i „wzbogacono go” o płytkie postaci. Można oczywiście tłumaczyć sobie ten brak umiejętności budowania charakterów i sensownej historii debiutem autorki, ale ile jest takich debiutów, które porywają i pozwalają się topić w opowieści?

Szkoda.

W tym miejscu przepraszam każdego, kto czyta ten tekst, bo nie mogę napisać nic więcej. Po prostu nie jestem specjalistką w pisaniu o niczym.

Może Ci się również spodobać: