Pisaliście kiedyś pamiętnik? Ja tak. Miałam ich całe stosy. Ewoluowały wraz z moim wiekiem. Zaczęło się od takiego z kolorowymi pachnącymi karteczkami, zabezpieczonego kłódką, do której kluczyk nosiłam na szyi – bo przecież wszyscy wokół na pewno byli bardzo zainteresowani faktem, że podoba mi się, jak Krzyś z „II d” tańczył na ostatniej mini-dyskotece albo jak bardzo nie lubię Oli, bo dostała szóstkę z plastyki, a ja tylko piątkę. Potem przyszedł czas na tak zwane „złote myśli” i tajemne odpowiedzi kolegów, które były zaklejane taśmą, żeby nikt inny nie zobaczył, która dziewczyna w klasie jest najładniejsza. Reszta była nieważna. Jeszcze ewentualnie wskazanie swojej najlepszej koleżanki było interesujące. Nie myślcie, że mi ta głupota została. Jak wspomniałam – to ewoluowało. Potem przyszedł czas na zwykłe zeszyty i opisywanie przebiegu każdego dnia, co najmniej, jakbym prowadziła niezwykle bujne życie towarzyskie na miarę Madonny albo gwiazdy Hollywood.
Są jednak pamiętniki, w których skrywane są naprawdę wielkie sekrety. Takie prawdziwe, których wyjawienie mogłoby zdecydować o niejednym ludzkim życiu. Są one szczególnie wartościowe, stając się niejednokrotnie największą rodzinną pamiątką, jedynym, co zostaje po ich autorach.
Taki prezent otrzymała od swojego ojca Izabella Seigner, bohaterka najnowszej książki Agnieszki Janiszewskiej „Pamiętam”. Zapiski przedwcześnie zmarłej matki stają się dla niej impulsem do odnalezienia prawdy o Joannie – kobiecie, która ją urodziła i oddała do adopcji, a po ośmiu latach odnalazła i stworzyła nowy dom. Izabella postanawia lepiej poznać rodzinę matki i dowiedzieć się, kim był jej prawdziwy ojciec oraz dlaczego wokół całej sprawy związanej z jej narodzinami panuje zmowa milczenia. W tym celu przybywa z pięknego Paryża do komunistycznej Warszawy i poznaje ciotkę Annę (siostrę matki) oraz bardzo stonowaną i podchodzącą do niej z zaskakującą rezerwą babkę Hortensję. Dzięki zapiskom Joanny poznajemy jej życie pełne trudnych wyborów i zauważamy, jak pozorny jest cały ten – wydawałoby się prosty – obraz.
Niezwykłe są losy tych czterech kobiet. Każda z nich całkowicie inna, a jednak każda mocno doświadczona przez życie, cierpiąca w milczeniu i niepoddająca się brutalnej rzeczywistości. Ja sama kilkukrotnie przerywałam czytanie, gdy pisarka przenosiła nas do domu Anny i Marcina. Domu pełnego przemocy słownej i psychicznej. Domu, w którym wychowywały się dzieci słuchające, jak ich ojciec w okrutny sposób poniża matkę. Dzieci, które kuliły się w sobie i wtulały w siebie nawzajem, gdy po raz kolejny ojciec obrażał ich kochaną mamę, wyzywając od najgorszych – bo nie nałożyła obiadu na czas, bo nie zdążyła umyć naczyń, bo spóźniła się do przedszkola. Za każdym razem zaciskałam pięści, dopingując Annę w jej próbach przeciwstawienia się Marcinowi. Powodów miałam więcej niż można sobie wyobrazić.
„Pamiętam” to niezwykle wzruszająca powieść. Pełna rodzinnych sekretów, dramatów i niedopowiedzeń. To powieść o kobietach, a tym samym naszpikowana tak skrajnymi emocjami, jak skrajne są charaktery bohaterek. To historia, w której kobiety grają pierwsze skrzypce i pokazują, jak bardzo potrafią być zdeterminowane, gdy w grę wchodzi dobro ich dzieci. Myślę, że to ważna i potrzebna lektura, szczególnie dla tych z nas, które boją się podjąć ważne decyzje i drastyczne kroki, żyjąc w przekonaniu, że same sobie nie poradzą. Bohaterki Janiszewskiej buntują się, przeciwstawiają rzeczywistości, niejednokrotnie biorą trudne sprawy w swoje ręce udowadniając, że określenie „słaba płeć” zupełnie do nich nie pasuje. Polecam tą lekturę wszystkim, którzy lubią poszukiwać kawałka siebie w czyjejś historii, którzy lubią tajemnice i interesują się losami ludzi w czasie II wojny światowej. To nie będzie „poświęcony czas”. To będzie czas świetnie wykorzystany.