Doceniam okładki

Joanna Szarańska

przez

Wtorkową zabawę czas zacząć. Dziś docenia okładki Joanna Szarańska, autorka m.in. książki “Cztery płatki śniegu”, której recenzję niedawno popełniłam. I choć niebawem pojawi się najnowsza książka Asi (“Kłopoty mnie kochają” – Czwarta Strona), to znalazła chwilę czasu na wskazanie nam swoich ulubionych opraw, za co bardzo dziękuję.

***

W kwestii okładek jestem prawdziwym wzrokowcem. Uwielbiam je oglądać i zawsze jestem bardzo ciekawa, jaką okładkę otrzymają książki moje i moich koleżanek po piórze. Nie oznacza to jednak, że sięgnę po daną powieść tylko dlatego, że okładka wzbudzi moje „ach”. Nie, najważniejszy jest zarys fabuły, a okładka jest dodatkiem, fajnie jeśli trafionym. Nie mam również tak, że podobają mi się takie, a inne są be. Czasami moje serce podbije coś prostego do bólu, a czasami spodoba mi się okładka z dziewczyną/parą/dzieckiem. No dobra, mam jedną słabość, uwielbiam okładki ze zwierzętami, ale oczywiście muszą pasować do treści 🙂 Czego nie lubię? Okładek filmowych i obwolut. Te ostatnie ściągam i gubię. Zaprezentowane przeze mnie okładki są zróżnicowane i utworzą dziwaczny kolaż, ale tak już mam, nie trzymam się jednego nurtu.

Mój numer jeden w ostatnim czasie to okładka książki “Performens” Karoliny Wilczyńskiej (Czwarta Strona). Czy można zazdrościć koleżance okładki? Można :)) Ale do moich zwariowanych książek taka subtelna i kwiatowa by nie pasowała ;). Podoba mi się, że jest taka jasna i czytelna. A piwonie rosły w ogrodzie mojej babci, więc kocham je miłością przeogromną!

Kolejna okładka, która w ostatnim czasie podbiła moje serce to oprawa „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” Magdy Knedler (Novae Res). Uważam, że jest genialnie skonstruowana i bardzo pomysłowa. Taki pozornie ciepły sweterek (wybacz, Aniu), idealny na mroźne dni, ale kryjący niebezpieczeństwo. Mistrzostwo świata.

Czasami lubię też okładki ciut romantyczne, nostalgiczne i pozostawiające miejsce na działanie wyobraźni jak „Kochając pana Danielsa” Brittainy C. Cherry (Filia). No bo czemu ona tak stoi? Co sobie myśli? Jest smutna czy szczęśliwa? Idzie na spacer? Ucieka? A może wyszła na spacer z psem? Tak wiele możliwości!

Bardzo podoba mi się też pomysł okładki dla “Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell (Albatros). Jest nie tylko elegancka i piękna, ale także symboliczna. Stanowi dowód, że nie trzeba grafiki z bazy zdjęć i żywych kolorów, aby przyciągnąć wzrok czytelnika.

A na okładkę „Jaka piękna iluzja” Magdaleny Tulli i Justyny Dąbrowskiej (Znak Literanova) mogę patrzeć bez końca. I nawet nie wiem, dlaczego. Po prostu ma w sobie coś spokojnego i relaksującego.

***

 

Asiu… wybaczam 😉 i jeszcze raz dziękuję.

Co sądzicie o tych oprawach? Mnie szczególnie przypadła do gustu okładka “Przeminęło z wiatrem”. Gdzieś mi umknęła, a uważam, że jest przepiękna.

Za tydzień mogę liczyć na męskie towarzystwo, bo okładki będzie doceniał Robert Małecki! Już nie mogę się doczekać.

Może Ci się również spodobać: