Przed nami kolejne zestawienie ciekawych okładek – wszak mamy wtorek! Dziś w sentymentalną podróż zabrała nas Kasia z bloga Na czytniku. Pokazała nam, co cieszyło ją w dzieciństwie oraz co aktualnie cieszy jej oko.
***
Kiedyś książki papierowe, później niemal same e-ooki, teraz miksuję obie te formy. Jestem wzrokowcem i czy to papier, na którym widać wytłoczenia, czasami połysk, nawet brokat, czy czarno-biały, a raczej w odcieniach szarości ebook potrafi mnie do sobie przyciągnąć, albo co gorsza odrzucić. Dlatego według mnie okładka ma znaczenie, jest ważna i przemyślana potrafi odegrać bardzo ważną rolę.
„Brzechwa dzieciom” Jan Brzechwa (Oficyna Wydawnicza G&P). Pierwsza, ukochana, mająca dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Dostałam ją w szkole, jako nagrodę po ukończeniu pierwszej klasy szkoły podstawowej. W którym roku? Nie ma się czym chwalić 😉 Papierowych wydań nie mam za wiele na regale, ale to będzie ze mną zawsze! A, służy również za „schowek” na wszystkie szkolne świadectwa.
„Papiernik czyli skąd się biorą opowieści” Roch Urbaniak (Wydawnictwo Tadam). Ja tej książki nie widziałam na żywo, tylko w Internecie, a tak mnie zauroczyła, że od razu o niej pomyślałam przy wyborze okładek. Jest po prostu przepiękna! Wnętrze książki również wzbogacone jest o tak magiczne ilustracje. Uwielbiam nieograniczoną wyobraźnię artystów, malarzy i ilustratorów. Moje dzieci wyrosły już z takich książek, ale jeśli tylko będę miała okazję obdarować jakiegoś małego czytelnika, to na pewno kupię tę książkę.
„Ślady” Jakub Małecki (Wydawnictwo SQN). Wybór okładki „Śladów” to wynik korelacji doskonałej okładki oraz doskonałej treści. Bardzo lubię kolory, które przyciągają wzrok, ale chyba jeszcze bardziej lubię, gdy okładka do mnie mówi, coś wyraża, czasami woła i krzyczy. Tutaj jest wszystko, a zarazem nic. Gdy nie zna się treści, można pomyśleć, przeczuwać, że w książce wiele się zadzieje i dostaniemy nieograniczoną przestrzeń na własne przemyślenia.
„Historia pszczół” Maja Lunde (Wydawnictwo Literackie). Bardzo lubię również minimalizm. Ta okładka jest cudownie prosta. Oczywista? No nie do końca. Jest jeszcze inne, jakże różne od tego wydanie książki, które kompletnie nie przypadło mi do gustu i na pewno nie zwróciłabym na nie uwagi. Tę okładkę mam cały czas przed oczami.
„Miniaturzystka” Jessie Burton (Wydawnictwo Literackie). Na tej okładce sporo się dzieje, do tego interesujący tytuł świetnie pokazany, więc na pewno wzięłabym książkę do rąk i przeczytała o czym jest. Czytałam, więc wiem, że idealnie pasuje do fabuły i klimatu powieści.
„Legenda o samobójstwie” David Vann (Wydawnictwo Pauza). I ponownie minimalizm, niemal monochromatyczność, powtarzające się elementy. Okładka przyciąga wzrok, wzbudza zainteresowanie, intryguje. Bo o czym może być książka, na której jest broń palna i ryby…
***
Oj, jak dobrze pamiętam to wydanie “Brzechwy dzieciom”! Sama wertowałam je miliony razy, ucząc się wierszy na pamięć. Kasia spowodowała u mnie delikatny rachunek sumienia, bowiem “Ślady”, “Historię pszczół” oraz “Miniaturzystkę” od dawna chcę przeczytać i nijak nie mogę znaleźć czasu. A muszę zaznaczyć, że okładka tej ostatniej pojawia się już któryś raz w zestawieniu – jest rzeczywiście piękna. Ja jednak mam słabość do Wydawnictwa Pauza, a sama “Legenda o samobójstwie” zapadła mi bardzo mocno w pamięć.
Dziękuję Kasiu za zabawę!
A która okładka Wam przypadła do gustu?