Doceniam okładki

Agnieszka Lis

przez

Mój okładkowy cykl to nie to samo, co występ Polaków na Mundialu, ale mam nadzieję, że czekaliście na kolejne jego wydanie tak bardzo jak ja 🙂 Dzisiaj oprawy pokazuje nam Agnieszka Lis, autorka zarówno powieści dla dorosłych, jak i dla dzieci. Jej najnowsza książka Huśtawka ukaże się już niebawem (4 lipca) nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona.

***

Okładka książki – ważna sprawa. Na ogół jestem ze swoich niezadowolona, tak pro forma chyba, bo przecież nie są brzydkie. Pewnie chodzi o to, że każdy autor chciałby mieć „tę” najpiękniejszą, przekraczającą granice urody wszelakiej, tę „naj”. W sumie jednak przecież lubię okładki moich książek, a jedną z nich nawet bardzo 😉

Pierwsza okładka, która przyszła mi na myśl jako ta „zapamiętana” – to okładka jednej z książek Jonathana Carrolla, Drewniane morze (Dom Wydawniczy Rebis). To stara książka i stara okładka, z przełomu wieków jeszcze, czyli dokładnie z roku 2000 (to znaczy dla mnie młoda, bo jestem z ubiegłego wieku, ale dinozaury się przecież nie liczą ;-). Był to czas, w którym zafascynowana byłam okładkami wydawnictwa REBIS, tak innymi od pozostałych. Charakteryzowały się prostotą, jednolitym tłem i jednym graficznym elementem skomponowanym pod szyldem z tytułem. Podobała i podoba mi się taka stylistyka.

Kolejna okładka to Muza Jessie Burton – graficzna, przemawiająca do wyobraźni. To już książka znacznie bliższa naszym czasom, rok 2016, opublikowana przez Wydawnictwo Literackie. Nie jest ascetyczna, ale jest w niej coś, co do mnie przemawia.

Drwale Annie Proulx także charakteryzują się graficzną formą, jak okładki Rebisu. Autorka bestsellerowych “Kronik portowych” czy “Tajemnicy Brokeback Mountain” w Polsce została opakowana w oddające znaczenie tytułu pnie drzew, chociaż czy oddające treść? Nie do końca, jak sadzę, jednak każdy musi ocenić to zgodnie z własnym gustem. Czwarta Strona miała chyba niezłą zagwozdkę z tą okładką 😉

Któż nie słyszał O Grishamie? Tak, tym Grishamie, Johnie. Autorze tylu znakomitych powieści, w tym wielu sfilmowanych, że aż trudno wymienić. Przyznaję się – lubię sensacje i kryminał. Polski oczywiście, ale nie tylko. A okładki Grishama z wydawnictwa AMBER urzekły mnie tym, że ich grzbiety układają się w jednolitą „opowieść” o cyklu. Oczywiście, pomysł z obrazkiem na grzbiecie serii nie jest, ani wtedy już nie był, nowy (rok 2009), jednak ja serii generalnie nie zbieram. A tutaj… jakoś tak ładnie mi się komponuje 😉

I jeszcze dwie serie – obydwie charakteryzują się prostotą, która mnie urzeka. Robert van Gulik napisał serię „Sędzia Di i…” o chińskim sędzi wzorowanym na historycznej postaci urzędnika państwowego Di Renjie, który żył w latach 630–700 n.e. W połowie pierwszej dekady tego wieku wydawał tę serię PIW. Okładki są czarne, zdobne zaledwie w tytuł, nazwisko autora i jeden chiński znak, możemy się tylko domyślać, że odpowiadający tytułowi. To znaczy ja się mogę domyślać, bo chińskiego nie znam. A może powinnam…

Kolejna seria jest znów bardzo prosta – to Sztuka świata, wielotomowa encyklopedia wydana przez ARKADY w połowie lat dziewięćdziesiątych. Okładki się jednak nie starzeją, prawda? Podobnie jak historia sztuki 😉

Przedostatnia okładka zdobi książkę, której nie czytałam. Być może to wstyd… a być może nie. Nie wiem. Tutaj miało jednak być o okładkach, nie o książkach, więc mogę się przyznać. Książka wydana w ubiegłym roku – Tam Nataszy Goerke – urzekła mnie różową (Tak! Nie czarną! Ale za to jednokolorową) okładką i graficznym obrazem ptaka na bambusowych tyczkach. Znów prostota, tym razem w wykonaniu wydawnictwa Czarne.

I pozycja ostatnia, egoistyczna, dla mnie najważniejsza. Latawce – ulubiona własna książka i ulubiona okładka. Jak można się domyślić, dosyć prosta, szczególnie jak na literaturę obyczajową. Niebieskie tło, zbliżenie deski z zaśniedziałymi nitami i suchy kwiat. Róża w kolorze intensywnej fuksji, silny kolorystyczny akcent. Ten kwiat mi się w pierwszej chwili nie podobał, jednak potem – chyba – zrozumiałam, co Czwarta Strona miała na myśli… I tak zostało 😉

Tak, wiem. Mój gust nie jest typowy. Cóż poradzić? Lubię prostotę. I porządek. Może to źle, może to dobrze, któż to wie?

***

Pani Agnieszko, bardzo dziękuję za udział w mojej zabawie i wyczerpujący opis wybranych okładek!

A Wam która z tych okładek najbardziej przypadła do gustu?

 

Może Ci się również spodobać: