Recenzje

„Skazane na potępienie”
Ewa Ornacka

przez

Los bywa przewrotny. Czasami śmieje się nam prosto w twarz, ucierając nosa w sytuacji, w której nigdy byśmy się tego nie spodziewali. Sama momentami odczuwam, jakby ktoś z boku przyglądał się mojemu postępowaniu i od czasu do czasu rzucał kłodę pod nogi ot tak, żeby sprawdzić, czy utrzymam się w pionie, czy też dam się przygnieść. Nie jestem chojrakiem. Czasem runę jak długa i nie podnoszę się przez dłuższy czas. Bywa, że od razu wstaję, otrzepuję ręce, wypinam pierś do przodu i udaję, że nic się nie stało. Człowiekowi trudno przyznać się do porażki. Jednak, jeśli istnieje możliwość, żeby coś poprawić, to czemu tego nie zrobić?

Beata Krygier trafiła do więzienia dla kobiet w Grudziądzu wskutek wyroku za oszustwa. Kobieta z tak zwanego dobrego domu, absolwentka prawa, przez pewien czas asesor sądowy trafia za kratki – to dopiero sensacja! Wśród oskarżonych o najokrutniejsze morderstwa i wielomilionowe kradzieże stara się przetrwać, szukając swojego miejsca w grupie więźniarek i próbując nie robić niczego wbrew sobie, a jednocześnie nie narazić swojego życia. To właśnie ona zostaje wybrana na narratorkę najnowszej książki Ewy Ornackiej Skazane na potępienie. Oczami byłej pani asesor oglądamy wnętrza więzienia w Grudziądzu oraz Kamieniu Pomorskim, za jej pośrednictwem poznajemy osadzone tam kobiety i ich historie. Właściwie niektóre z nich są nam doskonale znane z mediów – śmierć małej Madzi z Sosnowca, afera z Amber Gold, pranie brudnych pieniędzy w SKOK Wołomin czy maltretowanie dzieci przez słynną boromeuszkę, siostrę Bernadettę. Od autorki dostajemy wsparcie w postaci wycinków prasowych, które przypominają o wydarzeniach. Główne bohaterki tych spraw poznajemy z punktu widzenia współosadzonej, kobiety, która miała z nimi styczność na co dzień. Pomyli się jednak ten, kto wysunie na tej podstawie wniosek, że to kolejna opowieść o ciemnej stronie polskiego więziennictwa. W tym kontekście ten reportaż jest bardzo nietypowy. Podczas lektury Skazanych na potępienie odnosiłam wrażenie, jakbym czytała powieść, historię pogrążonej kobiety, która zostaje zmuszona do przejścia na tak zwaną drugą stronę i stara się zrobić wszystko, by przeżyć. W moim odczuciu Ornacka tak pokierowała swoją rozmówczynią, że efektem ich współpracy jest opowieść o kobiecej solidarności i przyjaźni, o próbie zrozumienia i akceptacji, o dawaniu szansy. Nie ma jednak tutaj miejsca na współczucie dla winnych najgorszych przestępstw. Bardzo zapadła mi w pamięć historia Anny, odsiadującej wyrok dwudziestu pięciu lat za zabicie własnego męża, który regularnie, przez wiele lat znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Nawet przez myśl nie przeszło jej ubiegać się o warunkowe zwolnienie – chciała swą karę odbyć w całości, bowiem czuła się winna temu, że odebrała swojemu dziecku ojca. Wzruszyłam się. Możecie mnie za to zlinczować.

Jak widzicie książka Skazane na potępienie, mimo że daleko jej do ckliwego romansu, gwarantuje całą paletę emocji – od wściekłości i strachu, przez współczucie, aż do prawdziwego wzruszenia. Zdziwieni? Uwierzcie, kilkakrotnie czułam ten specyficzny ucisk w gardle, który pojawia się, gdy muszę powstrzymywać łzy. Może mam zbyt miękki tyłek, nie wiem. Ale tym, którzy szukają sensacji, powiem, że będą mieli jej tu wystarczająco. Poszukujący wiedzy o funkcjonowaniu więzień poszerzą swoją wiedzę nie tylko o schematy, ale przede wszystkim o realia. A osobliwe poczucie, że ta książka jest więcej warta niż jakakolwiek inna będzie stanowiło wartość dodaną – dla mnie najważniejszą, decydującą o tym, że uważam tę książkę za idealną.

Na koniec kilka słów o samej Beacie Krygier. Ktoś zapyta, czy naprawdę wierzę w jej niewinność… Historia naszej narratorki zostaje opowiedziana na ostatnich stronach i nie przekonuje mnie do końca, ale kim ja jestem, żeby decydować o prawdzie? Czytając o więźniarkach, żadnej nie oceniałam, więc dlaczego miałabym to robić wobec niej? Każdej wymierzono karę więzienia – mnie nic już do tego. Ornacka tak skonstruowała tę książkę, że zabawa w sędziego i kata zupełnie nie jest potrzebna. Stworzyła reportaż, który przeszywa na wskroś w zupełnie innym wymiarze. Poznajcie go. Ta książka jest inna niż wszystkie.

Może Ci się również spodobać: