Doceniam okładki

Aleksandra Tyl

przez

Za oknem wreszcie pojawiło się prawdziwie lipcowe słońce! Cudownie jest rozpocząć ten piękny wakacyjny miesiąc zestawieniem okładek prosto od Aleksandry Tyl. Całkiem niedawno, bo pod koniec kwietnia, na rynku wydawniczym pojawiła się jej najnowsza książka Szalona wiosna. Dziś pisarka skupia się na okładkach książek swoich kolegów i koleżanek po fachu.

***

Wyzwanie „Doceniam okładki”, które postawiła przede mną Ania, było o tyle trudne, że musiałam ograniczyć ilość książek, których okładki mi się podobają. W przeciwnym razie wymieniłabym ich zbyt wiele. Jestem osobą, która dość często kieruje się wzrokiem przy wyborze książek – szczególnie jeśli wcześniej nie słyszałam o danej pozycji ani nie znałam jej autora. Bywa różnie. Czasem okładka urzeka, a treść rozczarowuje. Na szczęście mam w swojej biblioteczce sporo pozycji, które są idealnie dopasowane: okładka i treść współgrają. Na bieżąco też śledzę zapowiedzi i tworzę listę książek do przeczytania. Pomijając te, których autorów lubię i które kupię bez względu na okładkę, mój wzrok wychwytuje tak różne pozycje, że nie potrafię jednoznacznie określić, jaki jest mój klucz. Są książki, które mnie do siebie po prostu przywołują.

Czarne nenufary” Michel Bussi (Wydawnictwo Świat Książki)
To właśnie taka książka, która za sprawą okładki, niczym magnes przyciągnęła mnie do siebie. Pamiętam, że byłam wtedy na lotnisku, w bagażu miałam sporo książek na wyjazd i nie potrzebowałam kolejnej, a mimo to nie potrafiłam oprzeć się okładce i zapłaciłam abstrakcyjnie wysoką cenę (w księgarniach na lotniskach jest drożej), żeby mieć tę książkę już, natychmiast. Nie zawiodłam się. Doskonała powieść, która siedziała mi w głowie jeszcze długo po przeczytaniu.

Powiem ci coś” Piotr Adamczyk (Wydawnictwo Dobra Literatura)
Prosta, nieprzeładowana okładka. W tym przypadku kupuje się autora i treść (uwielbiam Piotra Adamczyka!), a jednak po przeczytaniu książki okładka nabiera znaczenia. Kobieca twarz, farba malarska i kolor krwi to klucze, które trafnie odzwierciedlają to, co jest w środku. Książka do której z pewnością będę wracać, jest wielowymiarowa i to fascynuje mnie w niej najbardziej.

Severina” Rodrigo Rey Rosa (Wydawnictwo Wielka Litera)
Okładka, która przyciąga kolorami. I właśnie za sprawą okładki oraz opisu („Opowieść o wyzwalającej, a zarazem destrukcyjnej sile miłości’) sięgnęłam po książkę nieznanego mi wcześniej autora. Okazał się odkryciem na miarę rodzimego Piotra Adamczyka. Ci dwaj pisarze mają ze sobą wiele wspólnego. Urzekająca historia, świetna proza. To kolejna z książek, którą zapewne za jakiś czas znów przeczytam – tak po prostu, dla czystej przyjemności.

Nie chodź po lesie nocą” Danka Braun (Wydawnictwo Prozami)
Intrygująca okładka, która przyciąga mój wzrok. Książki jeszcze nie czytałam, ale ukazujące się zapowiedzi skutecznie zachęcają do lektury. Jest w tej okładce zarówno blichtr, jak i tajemnica. Kobiece nogi i mrok lasu. Na pewno sięgnę po tę książkę!

Dobre wychowanie” Amor Towles (Wydawnictwo Znak Literanova)
Urzekło mnie zdjęcie z okładki i dlatego kupiłam książkę. To taka perełeczka w stylu retro, której jeszcze nie czytałam, ale już cieszę się, że ją mam. Tego typu książki kupuję wzrokiem, bez jakiegoś szczególnego powodu.

Co zdarzyło się w Lake Falls” Artur K. Dormann (Wydawnictwo Lemoniada)
Bardzo rzadko czytuję powieści, w których są wampiry, zupełnie nie kręci mnie fantastyka. Ale ta książka jest wyjątkowa, niesamowita. Motyw wampira jest niebanalny, a powieść jest tak napisana, że porywa nawet tak zatwardziałych antyfanów wampirów jak ja! Do tego piękna okładka, która w zestawieniu z tytułem zdaje się mówić: „Weź mnie, chodź za mną, zdradzę ci swoje tajemnice”.

***

Świetne zestawienie, dziękuję! Standardowo zapytam: która okładka najbardziej przypadła Wam do gustu?

Może Ci się również spodobać: