Nieśmiałość jest mi raczej obca. Zdecydowanie jestem ekstrawertyczką, której wszędzie pełno i która lubi wieść prym wśród swoich. Zawsze mam coś do powiedzenia, rzadko brakuje mi słów, sporadycznie „kulę się” w sobie. Im jestem starsza, tym ostrożniej podchodzę do pewnych spraw, jednak ciągle czerpię z życia garściami i staram się, żeby strach przed działaniem nie zapędził mnie w ciemny kąt niemocy. Wciąż wychodzę z założenia, że chcieć to móc – tyle tylko, że po tego „chcenia” podchodzę nieco przezorniej niż kiedyś.
Nie zawsze to „bycie do przodu” dobrze się kończyło. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że były momenty, w których należało wycofać się albo przynajmniej przystopować w pewnych kwestiach. Obserwuję moją córkę, która wydaje się być moją kopią i staram się uczyć ją, że powinna realizować swoje marzenia, gdy tylko ma ku temu okazję. Bardzo chciałabym, żeby była silną kobietą i nie zrażała się niepowodzeniami. Któż by nie chciał? Dlatego bardzo cieszą mnie takie publikacje, jak Girl Power. Opowieści dla dziewczyn, które chcą zdobyć świat Caroline Paul. Pokazują, że jedynym ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia, którą należy pobudzać. Ta książka to zbiór historii z życia autorki. To cała lista zrealizowanych pomysłów, zazwyczaj zakończonych porażką, ale opieczętowaną niezwykle pozytywnym nastawieniem i nauką na przyszłość. Emanująca radością i niesamowitą energią autorka wciąga nas w swój zwariowany świat, przedstawiając nam po drodze (niby mimochodem) życiorysy wybitnych osobistości – kobiet, które stały się odkrywczyniami, prekursorkami i pionierkami w różnych dziedzinach.
Dodatkowym atutem Girl Power… jest oprawa, która jej towarzyszy. Świetnie skonstruowane rozdziały, opatrzone obrazkami i grafikami, które przyciągają wzrok i pozwalają nauczyć się na przykład wiązania węzła ósemkowego. Może dla mojej trzylatki to nie do końca trafiony pomysł, za to siedmioletni syn zaczął testować i osiągnął sukces. Ktoś zadbał, by ta książka mogła stanowić dla czytelnika/czytelniczki swoisty pamiętnik – miejsce na zapiski, przemyślenia, marzenia do zrealizowania zachęcają do tego, by potraktować tę książkę bardziej osobiście.
Na koniec przyznam, że – mimo adresowania tej lektury głównie do dziewczyn/kobiet – zachwyciła ona mojego syna, który ze szczególnym zainteresowaniem śledził poczynania Caroline Paul, dorzucając do każdego jej pomysłu coś od siebie. Z wielkimi oczami słuchał o jej wyzwaniach, dopingował i czuł się akceptować porażki. Na córkę też przyjdzie czas.