Recenzje

„Skazani na ból”
Agnieszka Lingas-Łoniewska

przez

Warszawa. Miły wieczór w doborowym towarzystwie, rozmowy o książkach, pisarzach, bohaterach. W takim gronie to standard – część to autorki książek, które pochłania się w ciągu jednej nocy, inne to nałogowe czytelniczki. Idealne połączenie. Na tapet wchodzi książka Skazani na ból Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Wówczas słyszę kierowane do mnie słowa: „Chciałabym, żebyś przeczytała tę książkę, bo tę historię napisało życie”. Autorką tych słów jest Agnieszka, a przeczytanie wspomnianej książki staje się moim priorytetem. Bo wiecie jak to jest z Lingas-Łoniewską? Wiecie. O jej „dilowaniu” emocjami wszyscy już słyszeli. Ostatnio napisałam, że jest gwarantem dobrej jakości, ale po lekturze Skazanych… wydaje mi się to zbyt błahym określeniem. Tą książką autorka – mówiąc kolokwialnie – pozamiatała. A ona przecież wciąż tworzy! Swoim płodnym umysłem mogłaby spokojnie obdarować pułk (albo i całą brygadę).

Właściwie to można byłoby powiedzieć, że Lingas-Łoniewska stworzyła klasyczną, może nawet nieco oklepaną filmową historię – on ratuje ją z rąk oprawców, zakochują się w sobie, ale nie mogą ze sobą być z uwagi na swoje pochodzenie. Walczą z przeciwnościami losu, stawiając dzielnie czoła każdemu, kto staje im na drodze, a finał jest jak zwykle różowy – ostatnie zdanie brzmi: „…i żyli długo i szczęśliwie”. Tylko wiecie co? „Literacki róż” pasuje do Agnieszki jak garbaty do ściany, a chętnych do przeczytania banalnej historyjki chętnie odeślę do… No cóż, powiem tylko: to nie ten adres. Pisarka nauczyła nas, że jej książki mają w sobie zawsze więcej niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Ona – delikatna dziewczyna z dobrego domu, wzorowa uczennica, oddana przyjaciółka. On – skinhead. Pewnie. Nie mógł być piekarzem, mechanikiem albo elektrykiem. Nie, Lingas-Łoniewska musiała – i znów kolokwializm! – iść po bandzie i bohaterem książki uczynić skinheada. Oczywiście. Wszak to Agnieszka – nie ma mowy o schemacie. A wszystkim tym, którzy krzywią się na sam dźwięk nazwy tej subkultury spieszę wyjaśnić, że słowo „bohater” nie pojawia się tutaj tylko w znaczeniu postaci literackiej. Aleksa, bo o nim mowa, poznajemy w momencie, gdy staje w obronie napadniętej Amelii. Tak zaczyna się pełna emocji i całkowicie nieprzewidywalnych zdarzeń opowieść o miłości z gatunku tych niemożliwych. Tych, które nie mają racji bytu, nie mają prawa się zdarzyć, o których istnieniu nie można nawet pomyśleć. A nawet jeśli się zdarzą, to już w gestii strażników naszych dobrych uczynków leży wyplenienie takiej zarazy i zduszenie jej wybuchu w zarodku.

Skazani na ból przeorało moje serce. Brzmi to patetycznie, ale odrobiny patetyzmu nie można odmówić całej historii. Przyznaję, że w każdej innej książce na pewno by mnie to drażniło, ale w tym wypadku bardzo szybko zrozumiałam, że uniesienia i – wydawałoby się – górnolotne słowa to właśnie charakterystyczna cecha młodych, zbliżonych wiekiem do Amelii i Aleksa, ludzi. Zdałam sobie sprawę, że Lingas-Łoniewska po prostu napisała książkę językiem pełnym młodzieńczej miłości i w ten sposób zbudowała aurę wyjątkowości uczucia, którego sinusoidę przyszło nam śledzić przez około trzysta stron. Autorka wzięła na warsztat niezwykle trudny temat, jakim jest subkultura skinheadów i mogłaby na tym polec, gdyby nie fakt, że… to właśnie Agnieszka Lingas-Łoniewska. Jej się takie rzeczy po prostu nie zdarzają.

Zdecydowanie pisarka nie oszczędziła czytelników. Jestem przekonana, że historią tych dwojga trafiłaby do najbardziej zatwardziałych serc. Szczególnie doceniam kreację Aleksa. Łysy, wytatuowany gość w glanach i czerwonych szelkach, wzbudzający strach i zawsze skory do spuszczenia komuś łomotu, został tutaj przedstawiony jak… człowiek. Po prostu. Uważam, że autorka wspięła się na wyżyny obiektywizmu, by pokazać nam, że gdy chodzi o miłość, nie ma żadnych podziałów i każdy ma swoje racje – sztuką jest wznieść się ponad oczekiwaniami innych wobec nas i dopuszczenie do siebie tego, że to nie my wybieramy miłość, tylko ona wybiera nas.

Wyłam cały wieczór. To wystarczy za rekomendację.

 

Może Ci się również spodobać: