Recenzje

„Jeremiasz”
Piotr Nesterowicz

przez

Mam taki nawyk, że zaraz po otrzymaniu książki zawsze czytam pierwsze zdanie i staram się określić, jakiego rodzaju lektura przede mną. Wzbraniam się od jakiegokolwiek „stygmatyzowania”, bowiem rzadko owo pierwsze zdanie ma przełożenie na kolejnych kilkaset stron. Jednak czasami zbitka rzeczowników, czasowników, przymiotników – mówiąc kolokwialnie – „robi wszystko”: zachęca, intryguje i kusi, by nie kończyć na eksperymencie z pierwszym zdaniem, tylko pozwolić sobie na zachłyśnięcie się całością tekstu. Tak właśnie było, gdy w moje ręce trafiła książka Jeremiasz Piotra Nesterowicza. „Wieczorem dwudziestego siódmego maja nic nie wskazywało na to, że wybrał go Pan”. Tych kilka słów wystarczyło, bym z niepohamowaną przyjemnością po prostu wciągnęła kolejnych ponad pięćset stron.

Tytułowy Jeremiasz, śledczy carskiej policji, ściga Przeciwnego – ciągle wymykającego się wymiarowi sprawiedliwości złoczyńcy, wroga caratu i odpowiedzialnego za niepokoje społeczne tajemniczego mężczyzny. Przemierza w tym celu niby wymyśloną, a jednak bardzo rzeczywistą krainę (Podlasie), odkrywając jednocześnie prawdę o sobie i historii swojej rodziny.

Nesterowicz stworzył powieść, której nie daje się jednoznacznie sklasyfikować. Mamy w niej elementy kryminału, political fiction, fantastyki oraz powieści psychologicznej i historycznej. Pisarz niezwykle swobodnie porusza się – trudno mi uwierzyć, że nieświadomie – po wymienionych gatunkach, tworząc oryginalną i w pewien sposób uniwersalną prozę o tym, do czego mogą doprowadzić wielkie idee. Tak naprawdę pod historyczno-polityczno-kryminalną powłoką Nesterowicz pokazuje nam prawdę, której często nie zauważamy (lub nie chcemy zauważać). Dużo uwagi poświęca kwestii wiary, a raczej swego rodzaju quasi-wiary, która wielokrotnie prowadzi do ogromnych tragedii. Ukazuje nam ją jako mechanizm wywołujący emocje, nad którymi często tracimy panowanie. Jest w tym uczciwy. Nie przypina łatki katolikowi, prawosławnemu czy wyznawcy islamu (wspomniane wyżej Podlasie było prawdziwym tyglem wyznaniowym).

Mimo że Jeremiasz jest fikcją literacką, to jednak w trakcie lektury uderzał mnie jego reporterski charakter. Autor niby wymyślił miasta i wsie, które oglądamy oczami głównego bohatera, a jednocześnie – mimo zmienionych nazw – możemy wskazać ich położenie geograficzne. Niby opisywane wydarzenia są fikcją, a przecież nasza wiedza pozwala dostrzec, że pisarz czerpie z prawdziwych historii. Wszystkie miejsca są opisywane z taką dokładnością, że w ciemno jestem w stanie przyjąć, iż Nestorowicz poświęcił dużo czasu na poznanie ich topografii. Wreszcie język. O matko, jakaż to była uczta! Piękny, stylizowany, choć momentami trudny sprawił, że lektura była prawdziwą gratką, jakiej – muszę przyznać – bardzo mi brakowało. Dla mnie to majstersztyk, choć niełatwa narracja w połączeniu z wielowątkowością tej powieści może sprawiać czytelnikom kłopoty. Sama niejednokrotnie łapałam się na tym, że moje skupienie było niewystarczające i konieczne było powtarzanie czasami nawet kilku stron, jednak z perspektywy całej powieści uważam, że było warto. Nie wszystko musi być proste, żeby było bardzo dobre.

 

Może Ci się również spodobać: