Recenzje

„Manhattan Beach”
Jennifer Ergan

przez

Żyjemy w czasach, w których kobiety mogą pozwolić sobie na swego rodzaju dowolność. Mogą zdecydować, czy chcą być inżynierami, architektami czy motorniczymi. Kierują autobusami, sterują samolotami, są prezesami ogromnych spółek. Potrafią zajść wysoko, jeśli mają ku temu predyspozycje i chęci. Zawody teoretycznie zarezerwowane tylko dla mężczyzn coraz częściej stają się popularne wśród kobiet – wywalczyłyśmy to sobie. W księgarniach dostrzeżemy sporo książek poruszających ten temat. Spośród wszystkich szczególnie polecam Wam powieść Jennifer Egan – Manhattan Beach, która jest dowodem na to, że można poruszać temat kobiecej siły i solidarności bez nadmiernej egzaltacji i wykrzykiwania swoich racji.

Annę poznajemy jako małą dziewczynkę, która nie odstępuje na krok swojego ojca, pomagając mu w codziennej pracy. Brzmi trywialnie, ale to tylko pozory. Świat, w którym obraca się Eddie Kerrigan, to świat mafiosów, którzy nie cofną się przed niczym, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo i stabilizacja w biznesie. Nowy Jork lat trzydziestych i czterdziestych jawi się nam jako miasto pełne układów, szemranych interesów, rozdawanych pod stołem kart. Gangsterka rodem z Ojca chrzestnego, w której przebiegłość „najwyższego” decyduje o życiu lub śmierci jego „żołnierzy”. To świat, w którym jesteś nietykalny do pierwszego błędu i pierwszej słabości. Jednak skupienie uwagi na gangsterskich porachunkach i roli w tym wszystkim małej dziewczynki byłoby niesamowitym spłyceniem całej fabuły – Manhattan Beach to powieść wielowarstwowa i wielowątkowa, w której każdy kolejny rozdział jest doskonale komponującym się z całością puzzlem. To jedna z tych powieści, w których niby niewiele się dzieje, a jednak dzieje się bardzo dużo. Pod powłoką spokoju wszystko aż wrze – jak na morzu: niby spokojnym, a jednak wzbudzającym respekt i swego rodzaju uczucie niebezpieczeństwa. Ta powieść przypomina mi trochę matrioszkę – powoli odsłaniamy powiązania między bohaterami, poznając ich motywacje, tęsknoty i obawy.

Przede wszystkim jednak jest to powieść o kobiecej sile i  niezłomności. To obraz walki o siebie, swoje marzenia i możliwości. Anna Kerrigan chce być nurkiem. Jej marzeniem jest założyć  kilkudziesięciokilogramowy strój i zejść pod wodę, by naprawiać zniszczone podczas wojny statki. Poniżana i na każdym kroku zniechęcana nie rezygnuje ze swojego największego marzenia, udowadniając, że kobieta nie jest w niczym gorsza od mężczyzn. Polubiłam ją. Nie dlatego, że jest wyemancypowana i dokonała niemożliwego. Dla mnie jest idealną wersją feministki – opanowaną, refleksyjną i skupioną na pracy nad tym, by się udało. To doskonała opozycja dla rozkrzyczanych, uważających, że im się należy, zbyt ekspansywnych kobiet, które mnie męczą. Pisarka zrobiła wszystko, by jej bohaterka ujęła mnie swoją… kobiecością.

Sposób pisania Jennifer Ergan ma w sobie szczególny magnetyzm. Autorka z niezwykłą dbałością o słowa i rzetelny przekaz powoli snuje opowieść o życiu w czasach i miejscach dla mnie nieznanych. Manhattan Beach stanowi piękny obraz amerykańskiej historii, która cudownie została wpleciona w fabułę, stając się niejako jej bohaterką. Jestem zauroczona tą książką. Bardzo chciałabym, żebyście i Wy dali się porwać morskim falom – ten jeden raz. Zejdźcie z Anną pod wodę, poszukajcie tego, czego ona szuka od lat, odkryjcie prawdę, zachłyśnijcie się. To idealna lektura na jesienny czas.

Może Ci się również spodobać: