Recenzje

„Nie odpuszczaj”
Harlan Coben

przez

Podobno między bliźniakami istnieje szczególny rodzaj więzi, którego reszta świata nie jest w stanie objąć rozumem. Jako nastolatka bardzo chciałam mieć nie dość, że siostrę, to jeszcze bliźniaczkę. Na co mi osiem lat starszy brat? Jak on balował na swojej osiemnastce, to ja – jako dziesięciolatka – siedziałam u babci, zamiast poznawać jego kolegów. No dobrze, może zbyt młoda wtedy byłam. W każdym razie wszystko zmieniło się, gdy ja dobiłam do magicznych osiemnastu lat, a on i jego koledzy do dwudziestu sześciu – wtedy żadna bliźniaczka nie zastąpiłaby mi starszego brata! Przypomniałam sobie o tym podczas czytania najnowszej książki Harlana Cobena Nie odpuszczaj, w której istotną rolę odegrała właśnie bliźniacza więź.

Gdy w niewielkim miasteczku zostaje zamordowany jeden z policjantów, wszczęte zostaje dochodzenie, które (trochę nieoficjalnie i przypadkowo) prowadzi Nap Dumas – dziś kolega po fachu, a kiedyś szkolny kumpel ofiary. Im więcej prawd wychodzi na jaw, tym bardziej osobisty stosunek do prowadzonej sprawy zaczyna mieć Nap, który nie dość, że odkrywa tajemnicę wagi państwowej, to w dodatku dowiaduje się, co rzeczywiście stało się piętnaście lat temu, gdy zginął jego brat (bliźniak). Duchy przeszłości z impetem wkraczają w jego jako tako poukładane życie.

Przyznaję, że jest to pierwszy przeczytany przeze mnie thriller Harlana Cobena. Jako że lubię wiedzieć, co w trawie piszczy, zdecydowałam się sięgnąć po Nie odpuszczaj, by przekonać się, w czym tkwi siła pisarza i co sprawia, że rzesza ludzi kolekcjonuje wszystkie jego książki i wyczekuje premiery każdej kolejnej jak ciężarna porodu. Nie wiem, czy udało mi się znaleźć odpowiedź na pytanie, co takiego ma w sobie Coben, że wszyscy go kochają – wszak przeczytałam tylko jedną jego książkę. To za mało, by móc zdecydować, czy chcę być częścią wielbiącej go społeczności. Z punktu widzenia czytelniczki, która wiele thrillerów ma już za sobą, mogę stwierdzić, że Nie odpuszczaj czyta się niezwykle szybko. Akcja nabiera rozpędu od pierwszego rozdziału, wikłając kolejnych bohaterów w teoretycznie prostą historię. Zdecydowanie fabuła jest świetnie przemyślana i w opisywanych wydarzeniach na pewno nie ma grama przypadku. Dodatkową „atrakcją” była dla mnie pierwszoosobowa narracja, którą bardzo lubię. Bezpośrednie zwracanie się Napa do swojego nieżyjącego brata jeszcze bardziej wyostrzyło ich szczególną więź, która dla całości fabuły ma niebagatelne znaczenie, a mnie pozwoliło głębiej przeżywać wszystko, co działo się wokół sprawy. Chwała Cobenowi również za to, że nie sposób domyślić się zakończenia, choć nie ukrywam, że od pewnego momentu czułam, kto będzie zamieszany w całą sprawę. Tyle tylko, że te domysły niczego nie zepsuły – trzeba zwinności doświadczonego pisarza, by tak dobrze połączyć różne wątki.

Czy mam jakieś zastrzeżenia? Czuję spory niedosyt, jeśli chodzi o bohaterów – jest ich całkiem sporo, ale niczym szczególnym się nie wyróżniają. Właściwie są trochę nijacy i nie sposób zapamiętać ich na dłużej. Szkoda, bo brak wyrazistych postaci powoduje, że książka ląduje na regale i szybko umyka z pamięci. Być może zostanę wyklęta przez zwolenników pisarza za brak euforii, ale dla mnie to po prostu dobry thriller, bez fajerwerków i utraty tchu. Przemyślany, dobrze skonstruowany i na pewno godny polecenia, jednak nie jest to mistrzostwo, jakiego chyba się spodziewałam.

Może Ci się również spodobać: