Recenzje

„Cmentarzysko”
A. Forge

przez

„Mamusiu, czy ty umrzesz?” spytała mnie niedawno moja trzyletnia córka. Nie należę do matek, które wmawiają dzieciom nieprawdę, byleby lepiej się poczuły. Uważam, że każdą prawdę można ubrać w takie słowa, by nie spędzała im snu z powiek. W tej sytuacji lekko mnie zatkało i zanim cokolwiek zdążyłam odpowiedzieć, Helenka rozpłakała się i powiedziała, że nie chce żebym umierała. Pani katechetka w przedszkolu wypełniła swój świątobliwy obowiązek i powiedziała dzieciom, że każdy umrze, ich rodzice też. Jej „edukowanie” zajęło – chyba zgodnie z jakimś programem nauczania  – pół godziny. Mnie cały wieczór zajęło uspokajanie córki. Zmierzam do tego, że nie ma złotego środka na to, by dzieciom mówić o śmierci i odchodzeniu, ale można to zrobić nieco subtelniej i może nieco później, gdy będą rozumiały więcej. Można to zrobić z jakimś pomysłem, może nawet zabawnie. A gdyby na przykład pójść z Kostuchą na śniadanie? Konkretniej: na jajecznicę z boczkiem, bajgla z wędzonym łososiem i dużą colę? Da się? Skoro moja wyobraźnia „łyka” takie rzeczy, to dziecięca tym bardziej.

Proces powstawania Cmentarzyska niejakiego A. Forge śledziłam od pewnego czasu za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dwójka młodych ludzi, chcących zrealizować marzenie o wydaniu własnej książki, robiła co mogła, by osiągnąć cel. Chyba nigdy nikomu tak nie kibicowałam. I choć nie lubię horrorów, to jednak podszyta właśnie takim klimatem historia tytułowego cmentarzyska i miasteczka Kostusza bardzo mnie zainteresowała. Po przeczytaniu tej powieści wiem, że mój syn będzie nią zachwycony. Ba! Każdy będzie. Dlaczego?

Przede wszystkim Cmentarzysko to nieprawdopodobnie dobrze skonstruowana historia, w której niezbyt kochające się rodzeństwo zostaje wyrwane ze swojego świata, by stoczyć walkę… no cóż… teoretycznie zła ze złem. Trudno opisać fabułę tej powieści i powiem szczerze, że wcale nie chcę tego robić. Wystarczy powiedzieć, że wciągnęła mnie niesamowicie i wcale nie uważam jej za przeznaczoną jedynie dla młodzieży. Mali bohaterowie obcują tutaj ze Śmiercią, która została spersonifikowana i w pewien sposób oswojona. W wyniku niesamowitych wydarzeń staje się ona kimś, kto towarzyszy im na każdym kroku i w pewien sposób chroni przed… śmiercią. Dziwnie brzmi? Tak, dużo tutaj dziwności: mówiące zwierzęta, potrzebujące rozrywki dzieci-zombie, wampiry – w tej książce jest wszystko, co interesuje nasze pociechy (uwierzcie, będą się doskonale bawić przy lekturze!). Ja sama nieźle się ubawiłam, czytając dialogi, które były jakby wyciągnięte z dialogów zasłyszanych w rozmowach moich dzieci z przyjaciółmi. Jednak najważniejsze jest to, że wszystko, co się tutaj dzieje, można przełożyć na rzeczywistość. Ta powieść to nic innego jak obraz kłócącego się rodzeństwa, które w obliczu zagrożenia staje za sobą murem. To historia o wielkiej przyjaźni, zdradzie, poświęceniu w walce o zdrowie dziecka. Pod powłoką opowieści z gatunku fantastyki pomieszanej z horrorem znajduje się niezwykle mądre i wartościowe przesłanie.

Na koniec zostawiłam sobie „opakowanie”. Powiem Wam, że Cmentarzysko jest naprawdę świetnie wydane. Twarda oprawa, zszyte kartki i wspaniałe ilustracje, które doskonale oddają mroczny klimat Kostuszy i… fizjonomię bohaterów. Doskonale się to wszystko ze sobą poskładało! Wiem, że nie każdy lubi porównania, ale – żeby przekonać Was do tej książki – wspomnę, że podczas lektury często myślałam o twórczości Tima Burtona. To chyba najlepsza rekomendacja. Tymczasem ja wierzę, że to jeszcze nie koniec przygód Angeliki i Marka, a A. Forge dopiero się rozkręca.

Może Ci się również spodobać: