Recenzje

„Mój dziadek był drzewem czereśniowym”
Angela Nanetti

przez

Szukając książek dla moich dzieci, sugeruję się wieloma rzeczami. Bardzo lubię, gdy są pięknie wydane, bo wiem, że dzięki temu zainteresują je jeszcze bardziej. Szczególnie, jeśli chodzi o młodsze dziecię. Wiadomo – w pewnym wieku najważniejsze są obrazki. Oczywistością jest, że zależy mi na sensownej treści, która może stać się pretekstem do rozmowy, a nawet jeśli nie, to chociaż zapadnie dziecku w pamięć. Nie ukrywam, że lubię też takie lektury, które może nie mają nadzwyczaj oczywistego morału, ale wciągają od pierwszej strony. Nie przesadzajmy, nie musimy dzieciom serwować tylko bardzo mądrych i pouczających powieści. Można czasem odpuścić. Jednak zdarzają się perełki, które mają w sobie wszystko – sens, morał, obrazki i przy tym wszystkim pochłaniają bez reszty. Taką właśnie książką jest Mój dziadek był drzewem czereśniowym Angeli Nanetti. To zdecydowanie jedna z piękniejszych powieść dla dzieci, jaką przyszło mi czytać. Może dlatego, że mocno dotyka problemu, z którym sama musiałam się zmierzyć jakiś czas temu.

Mój dziadek był drzewem czereśniowym opowiada o kilkuletnim chłopcu, który bardzo mocno zżyty jest ze swoimi dziadkami ze wsi. Uwielbia ich poczucie humoru, ich codzienność oraz tę niesamowitą odmienność od dziadków z miasta. Gdy umiera jego babcia, chłopiec jeszcze bardziej zżywa się  z dziadkiem. To, jak niesamowitą miłością obdarzają siebie nawzajem jest nie do opisania. Szczerość, wyrozumiałość, traktowanie siebie z szacunkiem – to wszystko znajdziecie na kartach tej niedługiej lektury. Jednak życie dziadka również dobiega końca i chłopiec musi jakoś stawić temu czoło. Mój dziadek był drzewem czereśniowym to opowieść o stracie. To swoisty hołd dla tych, którzy niejednokrotnie zastępują rodziców w wychowaniu dzieci i robią to najlepiej jak mogą, choć czasami stosują swoje metody. Nanetti przypomina również nam, dorosłym, jak bardzo należy cieszyć się z ich obecności, nawet jeśli ich zachowanie jest dla nas kłopotliwe.

Można tę opowieść traktować dwojako. Z jednej strony może ona przypomnieć dzieciom, jak niesamowitymi postaciami są dziadkowie oraz babcie i jak wiele można się od nich nauczyć. Że gdy rodzicom czasami brakuje cierpliwości – oni ją posiadają. I jak bardzo należy się nimi cieszyć, póki są. Z drugiej strony pisarka porusza niezwykle ważny problem – sposób radzenia sobie z odchodzeniem najbliższych. Przyznaję, że kilka razy podczas lektury łzy zakręciły się w moich oczach, bo pamiętam, gdy odszedł mój tata. I choć Paweł miał wówczas tylko cztery lata, przeżył tę śmierć bardzo mocno i do dzisiaj co jakiś czas wraca do związanych z dziadkiem wspomnień. Trudno wytłumaczyć małemu dziecku, dlaczego ktoś odchodzi. U nas każda taka rozmowa kończyła się płaczem. Mój dziadek był drzewem czereśniowym prowokuje rozmowę, ale też pozwala dzieciom znaleźć jakąś odpowiedź – swoją własną. Jeżeli szukacie ciekawej, mądrej, wzruszającej historii, z pewnością ta książka Was zauroczy.

 

Może Ci się również spodobać: