Recenzje

„Frida Kahlo. Biografia”
María Hesse

przez

Gdyby ktoś powiedział mi kilkanaście lat temu, że będę z entuzjazmem chłonąć historię sztuki i że przyjdzie mi (bez przymusu) zgłębiać życiorysy znanych malarzy, powiedziałabym mu, że ogłupiał. Naprawdę. Ja, która na lekcjach plastyki potrafiłam jedynie narysować dom, trzy kwiatki i drzewo? Która, w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek z klasy, nigdy nie cieszyła się na kolejne czterdzieści pięć minut tworzenia nikomu niepotrzebnych prac plastycznych. Kompletnie się do tego nie nadawałam. Właściwe ta kwestia się nie zmieniła – w naszym domu wciąż nie jestem właściwą osobą do pomocy przy rysowaniu. Od tego jest babcia. O, ona to potrafi! A ja… no cóż… ja czytam o tych, którzy potrafili stworzyć prawdziwe dzieła. A gdy w moje ręce trafiają takie biografie artystów, które same w sobie są małymi dziełami sztuki, to już w ogóle trudno jest mi się oprzeć. Tak właśnie było, gdy zobaczyłam zapowiedź książki Maríi Hesse Frida Kahlo. Biografia.

Kto nie kojarzy Fridy? Charakterystycznych, krzaczastych brwi oraz niezapomnianego wyrazu twarzy z autoportretu. Kto, myśląc o Fridzie, nie widzi przed oczami Salmy Hayek, wcielającej się w rolę artystki w filmie z 2002 roku (Frida)? Wiele powstało już biografii Magdaleny Carmen Fridy Kahlo Calderón, jednak żadna dotychczas nie została wydana w taki sposób jak książka Maríi Hesse. Przepiękne, mocno działające na wyobraźnię ilustracje obrazujące życie malarki i jej wewnętrzne rozdarcie, robią duże wrażenie. Wszystko to wzbogacone treścią, która laika ubogaci wieloma istotnymi informacji, a dla znawcy stanie się swego rodzaju narzędziem do ich uporządkowania. Hesse skupiła się na tej najbardziej kobiecej kwestii – miłości. Frida, targana ogromnym uczuciem do Diego Rivery i niepotrafiąca odnaleźć się w monogamicznym związku, do dziś dostarcza wielu emocji tym, którzy postanowili zmierzyć się z jej twórczością i biografią. Jej historia, naznaczona bólem i – moim zdaniem – swoistą samotnością, jest historią trudną i wymagającą skupienia. W wykonaniu Hesse jest przede wszystkim zwięzłą i skupioną na najważniejszych aspektach życia Fridy mini-powieścią.

Frida Kahlo. Biografia to książka wielowymiarowa. Dla jednych będzie swoistą encyklopedią, dla innych swego rodzaju albumem. Niewątpliwie malarka jest postacią, która – tworząc swoje dzieła – bardzo mocno wyrażała siebie, dlatego do opowiedzenia jej historii wystarczy rzetelna interpretacja jej obrazów.

 “Nigdy nie maluję snów ani koszmarów. Maluję moją własną rzeczywistość”.

Właśnie te słowa, umieszczone na początku książki, towarzyszyły mi podczas lektury. Obrazy stawały się dla mnie słowami, niedługimi opowieściami, krótkimi autobiografiami. Ze szczególnym zainteresowaniem przyglądałam się obrazowi Strzaskana kolumna. Bolało mnie moje ciało, wyobrażałam sobie rzeczywistość, którą artystka starała się umilić, korzystając z życia tak, jak mogła. Dlatego też uważam, że tę książkę można podsunąć jedynie bardzo świadomej młodzieży. Przerażające, szokujące, czasami nawiązujące do śmierci ilustracje wymagają dojrzałości i umiejętności interpretacji.

“Maluję samą siebie, bo to ja znam siebie najlepiej”.

Frida Kahlo znała siebie najlepiej, a María Hesse pozwoliła nam zajrzeć do życia bohaterki i stać się przez chwilę jego uczestnikiem. O tym, jak bardzo niebanalne było to życie, możecie się przekonać podczas lektury, do której zachęcam.

 

Może Ci się również spodobać: