Recenzje

„Ucieczka przed życiem”
Ewa Bauer

przez

Co jest potrzebne dziecku do szczęścia? Spokój w domu, miłość najbliższych i czas rodziców. Może o czymś zapomniałam, ale te trzy rzeczy przychodzą mi do głowy jako pierwsze. Co dziecku po nowym Lego, jeśli będzie musiało składać je w samotności, a później bawić się, udając kilka osób jednocześnie? Do pewnego stopnia jest to normalne – dziecko musi uczyć się bycia samo ze sobą. Niemniej trzeba zapewnić mu bezpieczeństwo i sprawić, by dom był dla niego ostoją, a nie miejscem, z którego najchętniej uciekłoby w siną dal. Pewnie, że chętnie pokopie piłkę w pobliskim klubie sportowym, potańczy w szkole tańca za rogiem. Może nawet będzie zainteresowane dodatkowym hiszpańskim, niemieckim i chińskim – kto wie? Jednak najważniejsze jest to, by miało w nas, rodzicach, oparcie. A jednak, uprawiając błędnie rozumianą prawdziwą i troskliwą miłość rodzicielską, oddalamy się od swoich pociech, oddając je w ręce obcych ludzi, którzy mają je nauczyć wszystkiego poza miłością.

Przedstawiona przeze mnie wersja rodzicielstwa nie jest jeszcze taka najgorsza. Strasznie robi się, gdy do tego wszystkiego dołożymy znęcanie się fizyczne lub psychiczne. To drugie stało się głównym motywem najnowszej książki Ewy Bauer Ucieczka przed życiem. Dla mnie to pierwsze zderzenie z twórczością pisarki. Ci, którzy często zaglądają do moich recenzji, wiedzą, że często jest mi trudno odnaleźć się wśród kolejnych nowości z gatunku literatury obyczajowej. Jednak Ewie Bauer udało się zainteresować mnie nie tylko sama fabułą, ale także swoim podejściem do tematu.

Cecylia to zastraszona siedmiolatka, którą matka musztruje na każdym kroku. Wyczekane dziecko, które – mogłoby się wydawać – choćby z tego powodu powinno być przez rodziców kochane do granic możliwości, zostaje stłamszone przez apodyktyczną i wiecznie niezadowoloną rodzicielkę. Jedyną nadzieją dla niej jest przyjaciółka, choć – jak się okazuje – macki Wandy (matki) sięgają dalej niż można by się spodziewać. Towarzyszymy dziewczynce przez okres dorastania, widząc, jak bardzo sposób wychowania wpłynął na jej psychikę. Cecylia, będąc nastolatką, jest tak naprawdę wrakiem człowieka.

Przyznam, że trudno mi opisać to, co przeżywa Cecylia. Na szczęście nie muszę, bo Ewa Bauer zrobiła to za mnie. Jestem przekonana, że cała historia mogłaby zostać spłaszczona, gdyby nie wnikliwość pisarki i naprawdę dobre przygotowanie. O tym, że pewne rzeczy dzieją się na świecie, każdy wie. Jednak nie każdy posiada umiejętność ubierania prawdziwych problemów w odpowiednie słowa i tworzyć z nich prawdziwe historie. Ból towarzyszący głównej bohaterce był dla mnie tak odczuwalny, że wielokrotnie przerywałam lekturę, by nabrać dystansu. Jako matka nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłabym swoją córkę traktować jak robota. Wściekałam się na ojca Cecylii za to, że nie potrafi pomóc córce. Nie umiałam znaleźć ujścia dla wszystkich targających mną emocji, czekając, aż pojawi się jakiekolwiek światełko w tunelu. Pomimo bardzo trudnego tematu, który porusza, Ucieczka przed życiem jest swego rodzaju wyrazem nadziei, że – przy odpowiedniej pomocy – nawet najtrudniejsze problemy można przepracować. I że po deszczu zawsze w końcu wychodzi słońce, a jeśli mamy szczęście,  będziemy mogli obserwować piękną tęczę.

Może Ci się również spodobać: