Recenzje

„Olga”
Bernhard Schlink

przez

Czy są granice marzeń? Czy wiara w to, że niemożliwe ma prawo stać się możliwe jest czymś niewłaściwym? Czy można za to ganić, krytykować, winić? Trudno mi odpowiedzieć na te pytania, bowiem moje marzenia dotyczą kwestii realnych, a nie wyrwanych z baśni mrzonek o cudownym życiu. Żyję tu i teraz, na miarę swoich możliwości.

Podobnie chciała żyć Olga, tytułowa bohaterka książki Bernharda Schlinka. Chciała być szczęśliwa u boku wybranego mężczyzny oraz zdobywać wiedzę, której – z racji pochodzenia – nie było łatwo zdobyć. Może to „racjonalniejsze” marzycielstwo jest domeną ludzi, którzy wszystko, co mają, zawdzięczają wyłącznie sobie? Zapytacie, skąd ta teza. Nasuwa mi się ona, gdy porównam Olgę do Herberta. Syn właściciela ziemskiego, któremu wszystko przychodziło w życiu raczej łatwiej, wybiegał wyobraźnią bardzo daleko. Buntował się wobec rodziców, marzył o dalekich podróżach i odkryciach. Mimo odmiennego podejścia do życia oraz odmiennych warunków dorastania, bohaterowie funkcjonowali ze sobą od wczesnych lat, a ich przyjaźń stopniowo przeradzała się w miłość dwóch zupełnie różnych osób. Swoisty mezalians, który – jak to bywa w takich przypadkach – nie spotkał się z ogólnym uznaniem, był również składową decyzji, którą podjął Herbert, decydując się na realizację marzeń.

„Olga” to historia bardzo osobista, w wielu aspektach przypominająca bestsellerowego „Lektora” tego samego autora. Z jednej strony głęboka, wzruszająca, emocjonalna, a z drugiej bardzo konkretna, rozprawiająca się z Niemcami i ich pędem do władzy i potęgi. Trudno jest ująć w kilku słowach sens tej powieści, choć jej rozmiary są dość niewielkie (co stanowi dodatkowy atut i argument za tym, że nie potrzeba wielu słów, by pisać „o czymś”). Mamy tutaj historię kobiety – odważnej, trochę emancypatki, dążącej do celu pomimo ogólnie przyjętych norm, chcącej robić w życiu to, czego naprawdę chce, a nie to, czego oczekują od niej inni. To obraz kobiety, którą chciałoby się być, a jednak trudno o zazdrość, biorąc pod uwagę, jak wyglądało jej życie. Szczególnie blisko niej jesteśmy w  ostatniej, epistolarnej części książki, w której główna bohaterka obnaża swoje uczucia poprzez listy kierowane do ukochanego. Znajdujemy w nich cały ładunek emocji, który przez wiele lat samotna kobieta nosiła w sobie, przez długi czas mając nadzieję i czekając. To inny obraz Olgi – buntującej się, stawiającej sprawę na ostrzu noża, oszalałej z rozpaczy i tęsknoty.

Jednak Olga i Herbert nie są jedynymi bohaterami tej powieści. Jest tutaj jeszcze Ferdinand, który w doskonały sposób spaja całą historię. Nie będę opisywać szczegółów. Warto sięgnąć po tę książkę choćby dlatego, by zobaczyć, jak z pozoru prosta historia potrafi być skomplikowana – podobnie jak samo życie.

Może Ci się również spodobać: