Recenzje

„Czarownice. Salem, 1692”
Stacy Schiff

przez

Gdyby Karol Strasburger zapytał uczestników prowadzonego przez niego teleturnieju o skojarzenia z  czarownicami, z pewnością na pierwszym miejscu znalazłyby się czarownice z Salem. No, może wyprzedziłaby je Baba Jaga, jednak jestem pewna, że wydarzenia z XVII wieku są znane każdemu, choćby ze słyszenia. A co tak właściwie stało się w Salem? Dlaczego nagle mieszkańcy tej niewielkiej amerykańskiej osady zaczęli widzieć w miejscowych kobietach szatana? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Stacy Schiff w swojej książce „Czarownice. Salem, 1692”.

Kiedy małe dziewczynki zaczynają zachowywać się co najmniej przerażająco (wpadają w trans, krzyczą, wiją się w konwulsjach) trzeba znaleźć tego przyczynę. Purytańska społeczność, oddana modlitwie i pracy, nie kieruje się jednak w tym przypadku rozumem. Przyczyn szuka w siłach nadprzyrodzonych, uznając, że dziewczynki zostały opętane, a ponieważ zawsze trzeba znaleźć winnego, toteż wszyscy jednakowo stwierdzają, że to sprawka czarownic. Tak zaczyna się „polowanie”, w wyniku którego powieszonych zostało dziewiętnaście osób, a jedna została  ukamienowana.

„Czarownice. Salem, 1692” to nie jest książka fabularna. Nie jest to również reportaż. To swoista hybryda, w której znajdziemy również elementy dramatu i thrillera. Schiff nie odtwarza faktów, nie przepisuje treści z dostępnych źródeł. Ta książka jest tak skonstruowana, że mamy wrażenie, jakbyśmy uczestniczyli w teatrze. Stoimy z boku i obserwujemy irracjonalne zachowania poszczególnych aktorów, dostrzegając rzeczy, które rzucają na tę sprawę zupełnie inne światło. Trochę tak, jakbyśmy oglądali pokaz magika, ale zamiast na tym, co widoczne dla wszystkich, skupilibyśmy uwagę na czymś więcej, uświadamiając sobie, że z magią nie ma to nic wspólnego. Świetna charakterystyka purytańskiego, konserwatywnego społeczeństwa zamieszkującego Salem, odniesienia do położenia geograficznego i historii tego miejsca dają nam podstawy, by – podążając tropami autorki – poznawać powody, dla których szerząca się panika wywołała takie, a nie inne konsekwencje.

Wszystkich, którzy chcieliby zasięgnąć wiedzy na temat problemu czarownic i wszystkiego, co działo się wokół nich, bardzo zachęcam do sięgnięcia po „Czarownice. Salem, 1692”. Jednak, będąc uczciwą, muszę przestrzec przed zbyt lekkim do niej podejściem. To trudna lektura. Trudna w tym znaczeniu, że pełna faktów, czasem może lekko chaotyczna, z niebywałą liczbą postaci. To książka, która wymaga uważnej lektury. Jeżeli nie poświęcicie jej należytej uwagi, rzucicie nią w kąt po kilkudziesięciu stronach, bowiem trudno będzie Wam odnaleźć się w kolejnych scenach i – co najważniejsze – ucieknie Wam to, co kluczowe: tło całej sprawy. Jeśli jednak pozwolicie Stacy Schiff stać się przewodniczką po Salem, to poznacie tajemnice tego małego miasteczka, sami wyłuskacie mnóstwo absurdów, którymi kierowali się sędziowie w procesach czarownic, niejednokrotnie chwycicie się za głowy, by po chwili uświadomić sobie, że to wszystko – choć niewiarygodne – miało miejsce i w pewnym wymiarze ma miejsce również we współczesności.

Może Ci się również spodobać: