Przemoc wobec dzieci to gorący temat. Wzbudza tyle emocji, że aż trudno czasami wytrzymać wśród jazgotu zwolenników i przeciwników. Niejednokrotnie stawałam między jednymi a drugimi. Mało tego – opowiadałam się po jednej ze stron. Trudno jest cokolwiek wytłumaczyć spokojnie, emocje biorą górę za każdym razem, gdy ten temat choćby delikatnie przemknie przez usta. Właściwie trudno się dziwić. Bezbronność najmłodszych powinna być zawsze chroniona przez tych, którzy za nich odpowiadają. Jednak nie zawsze tak się dzieje.
Anna Golus w swojej książce „Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci” ukazuje nam – jakkolwiek dziwnie to brzmi – chronologię katowania najmłodszych. Robi to w sposób bardzo dosłowny, szokujący, bez zbędnych ceregieli. Myślę, że napisanie tej książki było kwestią czasu, bowiem aktywność autorki w temacie przemocy wobec dzieci jest znana wszystkim, którzy jakkolwiek tą tematyką się interesują. Dość powiedzieć, że Golus jest inicjatorką kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” czy akcji „Książki nie do bicia”. W swojej publikacji sięga do najdawniejszych czasów, wskazując, że – paradoksalnie – kary cielesne nie były wówczas stosowane, a wychowanie odbywało się w pełnym szacunku wobec siebie nawzajem. Skąd paradoks? Im bliżej współczesności, im lepiej rozwinięte społeczeństwa, tym gorzej. Rodzice rozbudowują wachlarz swoich uprawnień w kwestii podnoszenia ręki, znajdując potwierdzenie swojego postępowania w tezach głoszonych przez filozofów, psychologów oraz pedagogów.
„Dzieciństwo w cieniu rózgi” to nie jest reportaż, który pozwala czytelnikowi na szukanie odpowiedzi na nurtujące go pytania. Odniosłam wrażenie, że autorka wcale nie zadaje wielu pytań. Stawia jedno, zasadnicze: „czy jest jakieś wytłumaczenie dla bicia dzieci?”. Jeżeli sądzicie, że przez około 250 stron szuka odpowiedzi, mylicie się. Odpowiedź jest znana od pierwszej do ostatniej strony: „nie ma”. Golus, podobnie jak cała opisywana książka, nie wprowadza nawet minimum wieloznaczności, więc jeśli ktoś chce znaleźć jakiekolwiek uzasadnienie swojego postępowania opartego na fizycznym karaniu dzieci, to może sobie tę lekturę darować.
Nie wiem, czy ta publikacja jest w stanie coś zmienić. Nie wiem, czy ktoś, kto jest zwolennikiem klapsa leczącego wszelkie nieposłuszeństwo po lekturze zmieni swoje przekonanie. Nie mam pewności, czy ta lektura jest w stanie zmienić coś w ludziach, stanowić oręże do walki z przemocą. Chyba nie. I nie jest to wina autorki, a ludzi, którzy potrafią tłumaczyć swoje postępowanie na wszelkie możliwe sposoby zgodnie z wszechobecnym „mnie to nie dotyczy”. Nie można odmówić Annie Golus solidności, misji i oddania tematowi. Dla zainteresowanych – pozycja idealna.