Recenzje

„Dzieci Starych Bogów. Śmiech diabła”
Agnieszka Miela

przez

Ojciec zawsze wzbudzał we mnie respekt. Gdy byłam dzieckiem, najbardziej bałam się kary z jego strony. Nie mam na myśli fizycznej przemocy. Wystarczyła mi świadomość, że zrobiłam coś, co sprawi mu przykrość, zezłości go czy rozczaruje. Nie wiem właściwie, skąd się to wzięło. Zawsze byłam uważana za córeczkę tatusia i chyba nią byłam. Jednak zawsze bolało mnie jedno: rzadko mnie chwalił. Kiedy nauczyłam się grać na gitarze (a on był w tym aspekcie moim mistrzem), liczyłam na zachwyt z jego strony. Nie było go. Kiedy wszyscy mówili, że mam talent, on nie reagował. Kiedy zmarł, usłyszałam od jednej z jego sióstr, jak często o mnie opowiadał i jaki dumny był ze wszystkiego, co robiłam.

Aine jest jedyną córką Balora. Mężczyzna, zainteresowany wszystkimi swoimi synami (prawdziwymi lub przybranymi), na każdym kroku ostentacyjnie ignoruje dziewczynę, pomimo jej usilnych starań, by zostać docenioną (skąd ja to znam!). Aine nie odstaje od swoich braci, a jednak nigdy nie słyszy słów pochwały od nikogo poza matką. A jak można się domyślić, to nie na jej dobrych słowach zależy dziewczynce. Gdy poznaje Bertrama, potomka innego Starego Rodu, zapewnia mu opiekę w domu swoich rodziców i zaprzyjaźnia się z nim. Gdy ich świat się rozpada, muszą radzić sobie sami, nie mając pojęcia, że łączy ich więcej, niż mogliby się spodziewać.

Agnieszka Miela w swojej debiutanckiej książce „Dzieci Starych Bogów. Śmiech diabła” przedstawia nam fantastyczny, pełen tajemnic świat. A jednak pod płaszczem fantastyki skrywa się coś więcej niż wymyślona kraina – to świat, którym rządzi zemsta, barbarzyństwo i śmierć. Świat, którego nie potrafi ocalić nawet miłość. Autorka przenosi nas do miejsc, w których uciechą jest gwałt i morderstwo, a tym samym wywołuje poczucie, że tak mogłaby wyglądać nasza rzeczywistość, gdybyśmy nie obudowali jej egzekwowanym prawem. Wszystko, o czym czytamy, widzimy oczami bohaterów, z których każdy prowadzi życie według swoich indywidualnych imperatywów i priorytetów. Borykając się z prawdą, samotnością i strachem, wywołują w nas cały wachlarz emocji, a ich wybory i postępowanie czynią z naszych uczuć wobec nich prawdziwy kalejdoskop. Przyznam, że zaskakująca jest wielowymiarowość tej powieści i nasuwające się skojarzenie wymyślonego świata z tym realnym.

Chciałabym napisać recenzję, w której odwołam się do innych, podobnych książek. Chciałabym potrafić porównać tę powieść do innych z tego gatunku. Jednak muszę przyznać, że jestem w tym względzie bardzo ograniczona, bowiem „panem od fantastyki” w naszym domu jest mój mąż. To on połyka kolejne – dla mnie zbyt abstrakcyjne – historie, zachwycając się i komentując geniusz autorów. A ja? Tabula rasa. Jednak nie przeszkodziło mi to w docenieniu opisywanego debiutu, bo (niezależnie od gatunku) dobre książki charakteryzują się plastycznym językiem, który wywołuje obrazy, odpowiednim tempem i ciekawymi bohaterami – to wszystko w „Dzieciach Starych Bogów…” jest, w dodatku doskonale zaszyte w wątkach, przez które przebija miłość (również ta braterska), odwaga i siła. Naprawdę warto tę historię poznać.

Może Ci się również spodobać: