Recenzje

„Złodzieje snów”
Małgorzata Strękowska-Zaręba

przez

Temat rozwodu – kiedyś tabu – coraz częściej wypływa w kontekście dzieci i ich wychowania. Rozbita rodzina nie jest już takim ewenementem jak jeszcze kilkadziesiąt, a może nawet kilkanaście lat temu, co wcale nie oznacza, że jest czymś dobrym, szczególnie dla dzieci. Niezależnie od powodów rozstania, dziecko przeżywa tak samo. W wizji, którą przedstawia nam Małgorzata Strękowska-Zaremba w swojej książce „Złodzieje snów” najmłodsi wskutek odejścia jednego z rodziców tracą kolorowe sny.

Basia i Bartek próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jaką jest życie bez taty, który pewnego dnia zabrał swoje rzeczy i wyprowadził się z domu. Szczególnie silnie wpływa to na będącą w wieku przedszkolnym Basię, która –  nie mogąc wywołać w swojej głowie kolorowych snów – traci umiejętność zasypiania. „Bez kolorowych snów można umrzeć”. Coś się zmieniło, ale mała dziewczynka nie do końca wie, co. Nikt jej tego nie wytłumaczył, nikt nie obronił jej przed niewiadomą, jaką jest zachowanie rodziców. Dzieci postanawiają radzić sobie na własną rękę – uciekają z domu w poszukiwaniu utraconych marzeń sennych.

Strękowska-Zaręba dała się już poznać jako autorka, która porusza bardzo trudne tematy. Jej „Dom nie z tej ziemi” wstrząsnął mną tak bardzo, że postanowiłam jeszcze poczekać, aż pozwolę swoim dzieciom zapoznać się z tą lekturą. I to długo. Jej najnowsza książka nie jest aż tak „traumatyczna”. Autorka w piękny, metaforyczny sposób pokazuje pustkę rozprzestrzeniającą się w sercu i głowie dziecka, które zostaje pominięte w całym łańcuchu wywołanych przez dorosłych wydarzeń. Nasi mali bohaterowie obserwują, jak tata wsiada do samochodu i odjeżdża. Nikt nie tłumaczy im, dlaczego nie wraca. Składają aktualną rzeczywistość ze strzępków rozmów, które sprowadzają się do jednego zdania, nieustannie słyszanego w trakcie rozmów między mamą i tatą: „To twoja wina!”.

W tej niedługiej opowieści Strękowska-Zaręba skumulowała dużo bólu, brak odpowiedzialności i tęsknotę. Opisała sytuacje charakterystyczne dla rzeczywistości, w której znalazły się dzieci. Zwykłe przekupstwo, uprawiane przez rodziców, kłuje w oczy i potwierdza, że problemów dzieci nie da się rozwiązać zabawkami i gadżetami. Że w takiej sytuacji należy potraktować malucha jak dorosłego, najważniejszego dla nas człowieka. Rozmowa powinna stanowić priorytet. Bez tego skazujemy najmłodszych na piekło, z którego trudno później będzie im się uwolnić, a trauma znajdzie w końcu swoje ujście.

Czy Basia odzyska swoje sny? Czy dzieci wrócą do domu? Tego dowiecie się, czytając „Złodziei snów”, a że warto to zrobić, może świadczyć fakt, że ta powieść została wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. Ja też uważam, że historie takie jak ta, uczące nie tylko dzieci, ale i rodziców, są prawdziwym literackim skarbem.

Może Ci się również spodobać: