Recenzje

„Trzy kobiety”
Lisa Taddeo

przez

Mimo tego, że jako społeczeństwo powoli dorastamy do braku krępacji w kwestii mówienia o seksie, wciąż stanowi on temat tabu. Myślę, że brak umiejętności przekładania swoich myśli na słowa oraz pewna wulgarność, która kojarzy nam się ze wszystkim, co związane ze stosunkiem seksualnym i  towarzyszącymi mu czynnościami, blokuje nas i sprawia, że zwyczajnie się wstydzimy. Peszy nas wpuszczanie innych do sypialni oraz opowiadanie o tym, co sprawia nam przyjemność, a co napawa obrzydzeniem. Przecież nie wszystko musimy konsultować i omawiać. Jedno jest pewne – powinniśmy (zarówno kobiety, jak i mężczyźni) móc o tym mówić bez strachu, że zostaniemy sklasyfikowani gdzieś między ździrą a zboczeńcem.

Książka „Trzy kobiety” Lisy Taddeo reklamowana jest jako „najbardziej pogłębiony portret kobiecego pożądania”. Krótko rzecz ujmując, jest to historia wykorzystanej przez nauczyciela Maggie, romansującej ze swoją szkolną miłością Linie oraz lubującą się w trójkątach Sloane. I przyznam, że żadna z tych historii nie wpisuje się w moją definicję pożądania. Możliwe, że czegoś nie zrozumiałam, że potraktowałam pewne sprawy zbyt dosłownie, a jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ten reportaż pokazał, jak kobiety pragnące zrozumienia, czułości i dobrego seksu są wykorzystywane przez mężczyzn. Ta książka miała opowiedzieć o mnie, o Tobie, o sąsiadce z klatki obok. Nie wiem jak Ty, ale ja na pewno nie jestem żadną z jej bohaterek.

To nie jest tak, że uważam „Trzy kobiety” za złą książkę. Wręcz przeciwnie, to ciekawe studium swego rodzaju zniewolenia, presji, chęci bycia traktowanym poważnie i zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. Lekturze towarzyszy ciekawość, czasami zniesmaczenie. Kibicujemy Maggie walczącej o swoje prawa, Linie próbującej przejąć stery w swoim życiu i Sloane, która próbuje upewnić się, że to, co robi, robi dla siebie. Dopatruję się jednak schematyczności w kwestii szukania powodów tego, że bohaterki książki znalazły się w takim, a nie innym miejscu. Nie zdradzając szczegółów, mogę tylko powiedzieć, że teza, którą wysnuwa Taddeo jest dość ogólnikowa i klasyfikująca wszystkie kobiety według jednego klucza.

Jestem przekonana, że podobnie jak tytułowe trzy kobiety, każda z nas marzy czasem o ostrym seksie w samochodzie czy możliwości patrzenia na mężczyznę, którego twarz przeszywa spazm rozkoszy. Pewnie wiele zastanawiało się choćby raz, jak by to było, gdyby z kimś poswingować. Zakładam również, że niejeden nasz nauczyciel wywołał zainteresowanie. Ale żeby od razy nazywać to pragnieniem każdej kobiety? Myślę, że to dość daleko posunięte stwierdzenie.

Mimo wszystkich uwag, bardzo cieszę się, że coraz częściej mamy okazję sięgać po takie książki jak „Trzy kobiety”. Zdobywające swoją popularność wszechobecne erotyki, które stają się ostatnio gwarancją dobrej sprzedaży, często nie mając nic wspólnego z literaturą, muszą mieć przeciwwagę w postaci czegoś, co – nawet, jeśli nie zachwyca czytelnika – stoi na dobrym literacko poziomie. A książka Taddeo jest tym ciekawsza, że prowokuje dyskusję, a tego trzeba nam bardziej niż muskularnych, śniadych facetów potrafiących zniewolić kobietę, przypinając ją do ramy łóżka.

Może Ci się również spodobać: