Recenzje

„Zniknięcie Sary”
Nadia Szagdaj

przez

Boję się wszelkiego rodzaju egzorcyzmów, hipnozy i wróżbiarstwa. Akceptacja czegoś, czego nie da się wytłumaczyć naukowo, zawsze stanowiła dla mnie problem. Historie o jasnowidzach przeważnie wywołują na moich plecach ciarki. I nawet nie chodzi o to, że absolutnie nie wierzę w ich umiejętności. Po prostu to, czego nie rozumiem, wzbudza we mnie strach. A świadomość, że ktoś mógłby mnie „rozpracować”, patrząc jedynie w moje oczy, doprowadza racjonalną część mnie do szaleństwa.

Nadia Szagdaj w książce „Zniknięcie Sary”, wznowionej niedawno przez Wydawnictwo Dragon, hipnozę uczyniła punktem wyjścia dla całej fabuły. Klara Schulz, pani detektyw walcząca z wszechobecną dominacją mężczyzn, znowu pakuje się w tarapaty, stając się ofiarą hipnotyzera. Wszyscy, którzy znają Klarę, wiedzą, że to wyjątkowo lekkomyślna, nieco infantylna, ale wbrew wszystkiemu sprytna  kobieta, która zawsze przyciąga kłopoty, ale też potrafi jakimś cudem z nich wyjść. Nie inaczej jest tym razem.

Wydaje mi się, że charakterystyka detektyw Schulz powoduje, że trudno postrzegać tę serię Szagdaj jako szczególnie wymagającą. To raczej rozrywka niż pełna napięcia zagadka. Może to wynikać z charakteru bohaterki – młodej, niedoświadczonej, rozchwianej emocjonalnie kobiety. Trzeba jednak zaznaczyć, że inteligentnej i spostrzegawczej. Nie twierdzę przy tym, że wszystkie jej cechy mi się podobają. Nie znoszę robienia z siebie słodkiej idiotki, denerwuje mnie jej brak zdecydowania w kwestii uczuć i dwuznaczność niektórych jej znajomości. Ale tak ogólnie to Klara ma w sobie naprawdę dużo uroku.

Bardzo podoba mi się u Szagdaj to, że portretując swoich bohaterów, wymyślając kolejne ich przygody i tworząc całą fabułę, porusza bardzo wiele współczesnych problemów. To wcale nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę fakt, że seria z Schulz należy do retro kryminałów. Nawet jeśli główna bohaterka nas irytuje, to jednak nie da się ukryć, że jest kumulacją bardzo charakterystycznych dla kobiet cech. Fakt, że musi radzić sobie z ich nadmiarem, powoduje czasami niezrozumiałe postępowanie, ale to nie jest problem. Właściwie trudno doszukiwać się na siłę jakichkolwiek trudności w tej książce, bowiem – jak już wspomniałam – to lekka i rozrywkowa literatura, której celem jest relaks i dobra zabawa, co wydaje się być dla autorki kluczowe. A czy zawsze trzeba wymagać więcej? Jak sama niejednokrotnie się przekonałam, wszystko zależy od aktualnego nastroju. W obecnej sytuacji rozrywki z pewnością nam brakuje. Można spróbować zrelaksować się w towarzystwie Klary Schulz.

Może Ci się również spodobać: