Recenzje

„Dlaczego nikt nie widzi, że umieram”
Renata Kim

przez

Chciałabym móc powiedzieć, że historie przedstawione w „Dlaczego nikt nie widzi, że umieram” Renaty Kim w ogóle mnie nie dotyczą. Wyjątkowo chętnie stwierdziłabym, że są dla mnie tak abstrakcyjne jak lot na Marsa. Z ogromną przyjemnością przyznałabym się do niewiedzy w temacie bycia ofiarą znęcania się psychicznego. Ale nie mogę. Może właśnie dlatego bardzo chciałam przeczytać tę książkę, a jednocześnie długo zwlekałam. To taki rodzaj reportażu, który pewnie zainteresuje wielu czytelników, ale każdy z nich przeżyje lekturę na swój sposób.

Renata Kim odtwarza historie ludzi, którzy w pewnym momencie życia (a czasami ten moment trwał dwadzieścia lat) zatraciły siebie. Tym, co wyróżnia tę książkę, jest fakt, że pisząc o psychicznym znęcaniu się, autorka nie poświęca uwagi jedynie kobietom – przepytuje także mężczyzn, którzy dali wciągnąć się w bezlitosną grę, której kolejne etapy zawsze były wygrane przez drugą stronę. Kim nie staje po żadnej stronie, pozwalając swoim bohaterkom i bohaterom opowiedzieć o doświadczonej traumie.

Właściwie to trudno jest recenzować spowiedź, a do takich zaliczam „Dlaczego nikt nie widzi, że umieram”. Bo jak? Co można zarzucić bohaterom, którzy przecież są, istnieją, żyją i którzy przeżyli gehennę? To nie jest kwestia charakterystyki postaci. Akcja? Tu akcja jest na każdej stronie, w każdym akapicie, w każdym zdaniu. To taka akcja, która zapiera dech i czasami wywołuje chęć ucieczki. Tylko przed czym? Przed opowieścią? Może bardziej przed wewnętrznym poczuciem odpowiedzialności, bo może komuś obok dzieje się właśnie krzywda, a my wolimy tego nie widzieć? Albo może widzimy, ale boimy się interweniować? A może kiedyś zabrakło nam czasu na zwykłe wysłuchanie, bo skwitowaliśmy problem tak popularnym „nie przesadzaj”.

W epilogu Kim napisała, że będzie szczęśliwa, gdy choć jeden czytelnik stwierdzi, że dzięki tej książce zrozumiał, dlaczego ofiara, pomimo cierpienia, wciąż tkwi w traumatycznej relacji. Mnie nie wypada tego pisać, bo sama w takiej relacji trwałam. Jestem po drugiej stronie. Jednak próbując zdystansować się do swojej historii, szczerze polecam ten reportaż wszystkim, którzy chcieliby zrozumieć, co powoduje, że to, co dla niektórych oczywiste, dla innych jest przeszkodą nie do pokonania.

Stronię od wampirów energetycznych, których na szczęście szybko nauczyłam się rozpoznawać. Staram się otaczać ludźmi, z których czerpię samo dobro. Resztę sukcesywnie eliminuję. Książki, które wywołują we mnie złe wspomnienia, oddaję. Jednak jeśli potraktować „Dlaczego nikt nie widzi, że umieram” jako całość, to trzeba przyznać, że jest w tej książce dużo pozytywów – każdemu z bohaterów udało się wyjść z toksyczne relacji. Są poharatani, zdezelowani i wewnętrznie złamani, ale żyją, budują swoje życie na nowo i potrafią opowiedzieć o swojej krzywdzie – to znaczy, że wracają na prostą.

Może Ci się również spodobać: