Recenzje

„Ninja Timmy i polowanie na skradziony śmiech”
Henrik Tamm

przez

Chyba każdy wie, jak wiele znaczy uśmiech dziecka. Niezależnie od wszystkiego radość najmłodszych zawsze jest radością wszystkich wokół. I choćbyśmy stronili od maluchów, choćbyśmy niespecjalnie starali się o ich towarzystwo, to szczerze uśmiechnięta twarz dziecka zawsze koi serce. A co, gdyby tego śmiechu zabrakło? Gdyby nasze pociechy z dnia na dzień przestały się uśmiechać? Taka sytuacja ma miejsce w Elizandrium, tętniącym życiem mieście, w którym mieszka kot Timmy oraz jego przyjaciele – bohaterowie książki „Ninja Timmy i polowanie na skradziony śmiech” Henrika Tamma.

Gdy Timmy, Szymon, Gaspar i Kaspar zauważają, że coraz więcej dzieci przestaje się uśmiechać, a dochodzące do nich słuchy o porwaniach najmłodszych wywołują coraz więcej niepokoju, zaczynają podejrzewać, że ktoś musi za tym wszystkim stać. Zakładają gang ninja, który ma za zadanie strzec prawa w mieście i rozprawiać się z największymi łobuzami. Z czasem dołącza do nich pilotka Florka, a dobrym duchem całego przedsięwzięcia staje się Alfred – twórca magicznych zabawek. Przyjaciele stają przed bardzo trudnym zadaniem rozprawienia się z okrutnym Błękitnym Królikiem.

„Ninja Timmy i polowanie na skradziony śmiech” to niezwykle barwna opowieść o przyjaźni. Celowo używam słowa „barwna”, bowiem – poza plastycznym językiem – spotykamy w książce przepiękne ilustracje, które zachwyciły mnie od momentu, w którym pierwszy raz wzięłam tę książkę do rąk. Przyznam, że okładka nie jest aż tak elektryzująca, jak każdy obraz umieszczony w środku.

Co ważne i wcale nie takie oczywiste, ta lektura sprawia frajdę nie tylko dzieciom, ale również dorosłym, ponieważ dobrze napisane książki dla najmłodszych często przypominają nam, że o ważnych rzeczach można mówić w prosty sposób.

Tamm poświęcił tę opowieść sile przyjaźni i miłości. Paczka przyjaciół, wśród których każdy jest indywidualistą, w kluczowych momentach staje na wysokości zadania i kumuluje siły po to, by walczyć ze złem. Co ważne, nie jest to przedstawione w sposób drastyczny, więc nie powoduje u dzieci nadmiernego lęku, o co nietrudno nawet w książkach dedykowanych najmłodszym czytelnikom. Tutaj autor dał się ponieść fantazji i nie zapomniał, kto jest docelowym odbiorcą opowieści. Dla mnie jest to o tyle komfortowe, że pomimo, iż wydawca wskazuje, że to książka dla dzieci od ósmego roku życia, jestem przekonana, że zarówno mój dziewięcioletni syn, jak i pięcioletnia córka będą bawić się przy niej świetnie. Paweł odkryje moc współpracy i nauczy się, że „przepraszam” rozwiązuje wiele problemów, a Helenka zachwyci się ilustracjami, wszechobecną magią i wątkiem miłosnym.  A ja? Ja wiem, że po raz kolejny dzięki Wydawnictwu Tadam pomogę moim dzieciom zrozumieć otaczający ich świat.

Może Ci się również spodobać: