Recenzje

„Wiatr ze wschodu. Czas białych nocy”
Maria Paszyńska

przez

Czym można zachwycić współczesnego czytelnika? Jak spełnić oczekiwania, przetrzeć szlak na drodze do literackiego przedsionka gdzieś w głębi serca, zawsze „być w guście”? Lepiej jest przytaczać fakty czy tworzyć fikcję? Co zrobić, by dotrzeć tam, gdzie nie każdy pisarz dociera i przekazać wszystkie swoje emocje tak, aby je zrozumiano? Jak zrobić czytelnika uczestnikiem wydarzeń, które zrodziły się w naszej głowie, zostały wzbogacone fragmentami rzeczywistości i ułożyły się w ciąg zdań składających się na powieść? Ja nie wiem. Ale kieruję się przekonaniem, że nie muszę wiedzieć wszystkiego – ważne, żebym wiedziała, kto wie. I nie inaczej jest tym razem. Odpowiedzi na wszystkie zadane przeze mnie pytania zna Maria Paszyńska. Autorka kilkunastu powieści. To z jednej strony zobowiązuje, a z drugiej daje gwarancję.

Wyobrażam sobie, że pisanie nowej powieści po ogromnym sukcesie, jakim cieszyła się poprzednia, może być trudne. Mogło tak być tym razem, bowiem seria „Owoc granatu”, która okazała się wyjątkową, oryginalną i świetnie skonstruowaną historią, naprawdę pięknie przyjęła się wśród czytelników. Ale wszystko kiedyś się kończy i tym razem nie było inaczej. Paszyńska bardzo odważnie otworzyła nowy rozdział, przenosząc nas do owładniętego przez rewolucję bolszewicką Petersburga, stworzyła realne postaci i wplątała w zawieruchę uczuć podszytych nie tylko miłością, ale także nienawiścią, strachem i zazdrością. W ten sposób otrzymaliśmy „Czas białych nocy”, pierwszy tom serii „Wiatr ze wschodu”, w którym mamy możliwość dostrzec nieco inne oblicze pisarki i wciąż zachwycać się jej erudycją.

Najłatwiej byłoby określić najnowszą książkę Marii Paszyńskiej historią wielkiej miłości. Ale to również historia jednego spotkania, opowieść o następstwach i konsekwencjach, znaczących wydarzeniach historycznych oraz takich codziennych, życiowych, które dla każdego człowieka mają indywidualny wymiar. To nie jest tak, że powieści tej autorki skupione są wokół jednej sprawy, jednej emocji, jednego bohatera. „Czas białych nocy” to plejada charakterystycznych postaci, którym nasza wyobraźnia bardzo szybko nadaje odpowiedni wygląd. To cały wachlarz emocji, którym poddajemy się niczym glina rękom sprawnego artysty. Tłem dla głównego wątku jest mapa miejsc, do których podążamy za bohaterami, i wydarzenia historyczne, które wpływały na dzieje naszego kraju.

To, że pisarka potrafi konstruować świetną fabułę, że wywołuje wiele emocji i często również wzruszeń, zostało napisane wielokrotnie. Nie jest to opinia na wyrost. Nie jest to żadne „mniej więcej”, „czasami” czy też „bywa”. Tak po prostu jest. „Czasem białych nocy” Maria Paszyńska utwierdziła mnie w przekonaniu, że pod powłoką świetnej powieści (w tym wypadku niezwykle wielowymiarowej) może kryć się coś więcej – próba ocalenia od zapomnienia fragmentów przeszłości. Fragmentów, z których zbudowana jest nasza rzeczywistość, a których nie zawsze jesteśmy świadomi.

Pierwsza część serii „Wiatr ze wschodu” to książka, która zaskoczy nawet tych znających twórczość autorki. Mnie zaskoczyła przemawiająca z niej dojrzałość i choć może to nie brzmi najlepiej w kontekście  dorobku literackiego pisarki, to ryzykuję takie stwierdzenie z uwagi na fakt, że tak wysublimowanej namiętności, jaką spotykamy w tej powieści, nie da się opisać, nie mając w sobie swoistej dojrzałości. Ona nie przekłada się na metrykę. W mojej opinii tym razem pisarka pozwoliła sobie w tym obszarze na więcej, czyniąc ze swojej najnowszej powieści prawdziwy literacki majstersztyk.

Może Ci się również spodobać: