Recenzje

„Uczniowie Hipokratesa. Doktor Bogumił”
Ałbena Grabowska

przez

Dzisiaj szpital kojarzy się z największym złem atakującym współczesny świat. Oczywiście nigdy nie kojarzył się dobrze, ale tak źle, jak jest dzisiaj, nie było od dawien dawna. Jest synonimem samotności, śmierci i bólu. Dlatego powieści nawiązujące do historii medycyny traktuję jako świetną odskocznię od teraźniejszości, a w wielu przypadkach również źródło wiedzy. Szczególnie na to drugie liczyłam, rozpoczynając lekturę „Doktora Bogumiła” Ałbeny Grabowskiej, pierwszej części cyklu „Uczniowie Hipokratesa”. Dlaczego? Oczytanie oczytaniem, teksty źródłowe tekstami źródłowymi, ale nic nie zastąpi wiedzy praktycznej, a przecież autorka ma tę przewagę, że jest lekarzem. To dawało nadzieję na naprawdę dobrą powieść.

„Doktor Bogumił” to historia Bogumiła Korzeńskiego, który jako absolwent Uniwersytetu Medycznego w Wilnie pragnie zostać ginekologiem. Jednak w jego życiu dzieje się tak wiele, że możliwość osiągnięcia celu może zostać zaprzepaszczona przez przeszłość, oszustwa i szantaż. Wszystko, co dzieje się wokół niego i jego rodziny, stanowi główny wątek powieści, która nie ogranicza się jedynie do wymyślonej, wyrysowanej słowami fabuły. W książce pojawiają się rozdziały nawiązujące do wydarzeń historycznych związanych z rozwojem medycyny. Nie wiem, jakie było założenie pisarki, ale dla mnie stanowiły one dodatkowy, bardzo wytworny smaczek, który powodował, że „Doktora Bogumiła” czytało się z jeszcze większym zainteresowaniem. Muszę też zaznaczyć, że nie zdominowały głównego wątku, co niezmiernie mnie ucieszyło, bowiem sama historia Korzeńskiego była całkiem wciągająca, choć momentami wydawała się lekko przegadana. Trzeba też wspomnieć o tym, że sam pomysł na książkę jest niewątpliwie ciekawy, choć przecież nie aż tak wyjątkowy (fani historii medycyny z pewnością znają choćby „Stulecie chirurgów” Jürgena Thorwalda). Niemniej jednak jeśli ktoś spośród polskich pisarzy miał napisać coś w podobnym stylu, to Ałbena Grabowska wydaje się odpowiednią osobą.

Wszystkich, którzy obawiają się medycznego nazewnictwa, specyficznych sformułowań, trudnego do przebrnięcia języka, śmiało mogę zapewnić, że nie muszą się martwić. Grabowska zadbała o to, by „Doktora Bogumiła” czytało się płynnie. Problem może mieć poszukiwacz prawdy, znawca historii, czytelnik, który lubi sprawdzać, czy aby na pewno autor nie pomieszał faktów. Tutaj niestety da się wyłapać kilka wpadek oraz nieścisłości. Nie mówię już o samych faktach, bo przyznam, że nie czuję się na tyle kompetentna, aby je punktować. Mnie chodzi raczej o pewne obyczaje panujące w czasach, w których toczy się akcja książki. Niestety trzeba pamiętać, że to, co dzisiaj może wydawać się i jest naturalne (np. przejście na „ty” z nowo poznaną osobą) niekoniecznie było możliwe dwa wieki temu.

Czytać czy nie czytać? Ja na to pytanie odpowiem: czytać. Sama chętnie sięgnę po drugi tom powieści i dowiem się, co stało się z marzeniami Korzeńskiego, jego żoną, bratem i jak bardzo przeszłość wpłynie na jego życie. A nieścisłości? Prawda jest taka, że dla większości czytelników nie mają one znaczenia podczas lektury. Czytają, by oderwać się od rzeczywistości, by popłynąć z falą słów. W czytelniczej ekstazie nie zastanowiliby się nawet, gdyby był rok 1900 i trwała bitwa pod Grunwaldem. To nie żart czy kpina. Po prostu wydaje mi się, że dla wielu odbiorców fakty nie mają znaczenia. Liczy się „flow”. A w tym zakresie Ałbenie Grabowskiej poszło całkiem nieźle.

Może Ci się również spodobać: