Jednym z epizodów mojego życia są studia na wydziale filologicznym. I może nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby nie fakt, że umiłowałam sobie filologię… klasyczną. Zachwycona łaciną, którą w liceum miałam okazję poznać dzięki cudownej nauczycielce języka polskiego, a także mitologią, która towarzyszyła mi w szkole, postanowiłam poznać odległe światy, które dla jednych są wymysłem, a dla innych historią.
Jednak nie trzeba studiować filologii klasycznej, nie trzeba być również wielkim fanem mitów, żeby kojarzyć najbardziej znane postaci. Niektóre z nich wtopiły się w nasze metafory i porównania. Bo kto nie kojarzy mitu o Syzyfie? Komu nie dzwoni w głowie, gdy słyszy o Augiaszu? Czy jest ktokolwiek, kto nie wie, kim był Zeus? O wpływie antyku na późniejsze epoki napisano już tyle prac, że nie muszę nic dodawać. Antyczni herosi dla mnie są kimś takim jak superbohaterowie dla moich dzieci – najciekawszymi z postaci, nieokiełznanymi i fascynującymi. Seria „Superbohaterowie z Antyku”, którą młodszym czytelnikom proponuje Wydawnictwo Tandem, jest dobrym punktem wyjścia do przybliżenia dzieciom mitologii i ukazania im innej perspektywy. Bo czy Marvel ma monopol na superbohaterów?
„Oto Herkules” Stelli Tarakson jest pierwszą częścią wspomnianej serii. Łatwo domyślić się, kto jest jej głównym bohaterem, choć właściwie mamy ich dwóch. Z jednej strony jest nim znany heros, władający nadzwyczajną siłą, a z drugiej Tim Baker – dziesięcioletni syn wiecznie pracującej mamy, która rzadko kiedy ma dla niego czas. Do spotkania tych dwojga (Herkulesa i Tima) dochodzi w dość… codziennej sytuacji. Jednak nikt nie spodziewa się, że w jej efekcie chłopiec zyska niewidzialnego dla innych kompana, który da popalić nie tylko wszystkim wokół, ale przede wszystkim samemu Timowi.
W tej książce wiele się dzieje. Jako że Herkules ma „subtelne” problemy z odnalezieniem się we współczesności i nie do końca rozumie polecenia Tima, spotykają ich nie lada wyzwania i niespodzianki – zarówno śmieszne, jak i nieco przerażające (nie mam tu na myśli strasznych scen, nieprzeznaczonych dla dzieci – bardziej chodzi mi o emocje samego Tima, który wielokrotnie ląduje w tarapatach przez swojego superbohatera). Z mojej perspektywy wszystko, co się tutaj dzieje, może być punktem wyjścia do rozmowy z dzieckiem na wiele tematów, nie tylko tych związanych z mitologią. Jeśli jednak skupić się mamy na tej ostatniej, to rzeczywiście poza samą osobą Herkulesa pojawiają się tutaj inne mitologiczne postaci, jak na przykład Hera czy Cerber. Dociekliwy młody czytelnik na pewno dopyta o pewne rzeczy, żeby zrozumieć (np. o co chodzi z Cerberem i kim on był), natomiast dziecko, które wpadnie w lawinę wydarzeń i nie skupi się wystarczająco na tych akcentach, może je pominąć (choć to wcale nie sprawi, że książka będzie niezrozumiała).
Na uwagę zasługuje jeszcze jedna kwestia. Na końcu książki znajdują się początkowe rozdziały kolejnej części serii „Sprytna pułapka Hery”, które urywają się w niezwykle ciekawym momencie. To bardzo zachęca do dalszego poznawania przygód Tima i antycznych superbohateów. Polecam Waszej uwadze tę serię.