Recenzje

„Gorsza”
Jarosław Czechowicz

przez

Mijałam dzisiaj ludzi na ulicy i spoglądając dyskretnie na ich twarze, zastanawiałam się, jaką historię w sobie noszą. Starsza pani ciągnąca za sobą wózek z zakupami, młoda kobieta biegnąca z dzieckiem do pobliskiego przedszkola, mężczyzna krzyczący do telefonu, że się na coś nie zgadza. Każdy z nich wyposażony został w doświadczenia, które sprawiają, że dzisiaj są tym, kim są. Bujna wyobraźnia podpowiadała mi różne scenariusze, tworzyła filmy, w których mijani ludzie stawali się głównymi bohaterami. Nie potrafiłam tego zatrzymać, a to wszystko za sprawą najnowszej książki Jarosława Czechowicza „Gorsza”, w której autor opowiada historię Magdy – zwykłej, niezbyt rzucającej się w oczy kobiety, która nie może otrząsnąć się z przeszłości. Właściwie to opowieść o kilku kobietach, a gdyby zastanowić się głębiej, to spokojnie można byłoby powiedzieć, że o sporej liczbie osób, które noszą w sobie podobne przeżycia.

Czechowicz porusza w swojej książce temat krzywdy i dorastania w poczuciu strachu, pokazując okrutne relacje między ofiarą a katem i wskazując, do czego może prowadzić taki układ. Opisuje pewne mechanizmy, które zachodzą  w człowieku pod wpływem różnego rodzaju doznań i które nie zawsze są tłumione przez rozsądek. Co najbardziej frapujące – „Gorsza” pokazuje, że czasami naprawdę trudno się temu dziwić. Dużo w tej powieści bólu, cierpienia i samotności. Również pewnego rodzaju zagubienia. Gdybym miała jednym słowem opisać, o czym jest ta książka, powiedziałabym, że o strachu – przed stratą, brakiem akceptacji oraz niespełnieniem oczekiwań. W obliczu tego wszystkiego każdy może stać się katem.

Ta historia doprowadziła mnie do konkluzji, że choć ofiara nie zawsze staje się katem, to kat z reguły kiedyś był ofiarą. I choć nie jest to nic odkrywczego, to podczas lektury „Gorszej” ten fakt mocno wybrzmiewa i dociera do czytelnika ze zdwojoną siłą. Ta historia naprawdę mogłaby się wydarzyć. Co mnie zawiodło? Przewidywalność. Niestety zabrakło mi tutaj tajemnicy, niepewności, czytania na wdechu. Szybko zorientowałam się, jak ta powieść się potoczy i jaki będzie jej koniec.

Bardzo trudno ustrzec się porównań, gdy jest się autorem kolejnej powieści. Szczególnie, gdy jedna z poprzednich była dla czytelnika prawdziwą bombą, jedną z lepszych, na jakie się natknął. I właśnie z taką sytuacją spotkałam się w przypadku Czechowicza, który „Winnymi” udowodnił, jak wiele emocji można wywołać słowem, i przeniósł mnie w zupełnie inny obszar literacki. „Gorsza” nie poruszyła mnie w takim stopniu, choć niewątpliwie skłoniła do spojrzenia w przeszłość. Bo wiecie, każdy ma swoją historię. Nie zawsze dobrą. I ja też takie mam. Rzadko kiedy przyjmując rolę ofiary

Może Ci się również spodobać: