Od kilku chwil zastanawiam się, od czego zacząć ten tekst. Chciałabym napisać o pasji, miłości i życiu pewnej kobiety, która chcąc osiągnąć swój cel, musiała dokonać okrutnych wyborów. Kobiety, która w imię pięknej idei, zrezygnowała z tego, co dla wielu jest kwintesencją życia. Jedni powiedzą, że zrobiła jak chciała, więc była szczęśliwa, inni stwierdzą, że świadomie skazała się na życie w bólu. Jak było? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jednak wszystko, czego dokonała, dzisiaj zbiera plony.
O Marii Montessori można przeczytać sporo. Właściwie nie o niej samej, a o metodzie nauczania, która stała się niezwykle popularna na świecie i która wielu rodzicom oraz nauczycielom wskazała sposób postępowania z własnymi dziećmi. Skupiona na twórczym rozwoju najmłodszych, koncentrująca uwagę na wydobywaniu z nich tego, co ukryte, stała się dla wielu motywacją i źródłem wiedzy. Jednak książka Laury Baldini „Sekret Marii. Życie, miłość i pasja Marii Montessori” nie jest jedynie próbą zaznaczenia istotnych punktów na linii życia włoskiej lekarki. Autorka wspaniale nakreśla sytuację społeczno-kulturową przełomu XIX i XX wieku we Włoszech, kiedy studiująca kobieta stawała się tematem na pierwsze strony gazet. I może nie byłoby w tym nic przykuwającego uwagę, gdyby nie fakt, z jakimi ograniczeniami, niesprawiedliwościami i upokorzeniami musiała borykać się Montessori, okazując się najpierw najlepszą studentką, a potem wybitną lekarką – kobietą, z którą się liczono i której skromność, naturalność, wiedza i inteligencja porywała tłumy.
Marii Montessori przyszło kształcić się w czasach, w których płeć miała ogromne znaczenie dla tego, czego nie można, nie należy i co nie jest mile widziane. Baldini pokazała nam dwa światy – z jednej strony bogatych rodzin, w których kobieta miała wychowywać dzieci, zajmować się domem i odpowiednio prezentować się jako dodatek do męża. Z drugiej przemyciła również obraz kobiet pozbawionych wszystkiego, które – aby móc wyżywić dzieci – musiały ciężko pracować, podczas gdy mężowie wydawali zarobione pieniądze w pobliskich barach. Jak pracowały? Głównie na zasadach wyznaczonych odgórnie – często jako prostytutki.
Czytając „Sekret Marii. Życie, miłość i pasja Marii Montessori”, patrzyłam na współczesne kobiety – niby wyzwolone, pewne siebie, walczące o swoje prawa. O takich jest głośno. Zastanawiałam się, ile spośród nas wciąż nie może pójść do pracy albo pracuje na kilku etatach, wychowując dzieci i prowadząc dom. Poznając losy lekarki, co chwilę natykałam się na fragmenty, które skłaniały do refleksji nad tym, czy i ile zmieniło się przez ostatnie sto lat. Myślałam o tym, jakie mam szczęście, że nie muszę wybierać między byciem matką a realizacją swoich celów zawodowych, bo mam wybór, wspierającego męża i możliwości. Pozornie Montessori również je miała. Jeden z wyborów, którego dokonała, może dla wielu stanowić rysę na jej nieskazitelnym życiorysie. Przyznam, że mnie samą wprawił w osłupienie. I cieszę się, że nigdy nie musiałam podejmować decyzji, którą podjęła ona. Ale czy to właśnie nie o to chodzi, żebyśmy mogły dokonywać wyborów bez poddawania się ocenie i ciągłego moralizowania ze strony tych, którym się to nie mieści w głowie? Przeczytajcie tę książkę i sprawdźcie, co pojawi się w waszych głowach – ocena, zrozumienie czy bunt.