Kochać swój kraj to wcale nie jest prosta sprawa. Szczególnie dzisiaj, gdy coraz częściej myśli się już tylko o tym, czy nie byłoby lepiej, gdyby jednak go opuścić. Kochać Polskę taką, jaka jest, w oderwaniu od ludzi, którzy z każdym kolejnym (k)rokiem próbują ją zaorać totalnie nieprzemyślanymi decyzjami, zaczyna być aktem odwagi i prawdziwego oddania. Kochać kraj, w którym się dorastało i być wiernym, kiedy wydaje się, że zdradził, to wyzwanie. Wrócić do niego w nadziei, że otuli bezpieczeństwem i poczuciem przynależności, to marzenie. Tęsknić, mimo dobrego życia gdzie indziej, to oznaka obywatelskiej miłości. To jest ten rodzaj patriotyzmu, o który coraz trudniej, a który nosi w sercu rodzina Bednarzy – bohaterowie drugiej części serii „Emigranci” Sabiny Waszut. „Listy z czarnych miast” to historia Polaków, którzy za lepszym życiem emigrowali do Westfalii, by następnie – gdy tylko pojawiła się okazja – wrócić na ukochany Śląsk i spróbować zawalczyć o jego wolność. To historia ludzi, których spotkało rozczarowanie. Tych, którzy przemierzali wiele dróg, by choć na chwilę poczuć się gdzieś jak u siebie.
Sabina Waszut kontynuuje swój cykl, który rozpoczęła od historii emigracji skuszonych wspaniałymi możliwościami brazylijskiej ziemi Gajdów. W swojej najnowszej powieści pisarka przygląda się losom Ślązaków, którzy nauczeni ciężkiej pracy pod powierzchnią, zostają zmuszeni do drążenia kopalnianych tuneli na obcych ziemiach. Po lekturze wspaniałej „Podróży za horyzont” nie miałam wątpliwości, że autorka, oddając głos polskim emigrantom, wybrała dobrą drogę do tego, by rozwinąć literackie skrzydła. „Listy z czarnych miast” utwierdziły mnie w przekonaniu, że wysoko postawiona poprzeczka nie zostanie strącona. Ba! Wydaje mi się, że Waszut pobiła swój dotychczasowy rekord w skoku wzwyż. I przyznam, że miałam takie przeczucie od momentu, gdy dowiedziałam się, że druga część „Emigrantów” będzie nawiązywać do dziejów Śląska. Nie mogło być inaczej, biorąc pod uwagę, że sama autorka jest silnie związana z tym rejonem.
.Sabina Waszut swobodnie porusza się po historii Śląska, kumulując tysiące historii w jeden, niezwykle wzruszający obraz ziemi, która bywała zarzewiem konfliktów i przetrwała wiele burz. Autorka, która bardzo często podkreśla swój związek z tym regionem Polski, wzbogaciła swą najnowszą powieść w wiele sentymentu i tkliwości, aczkolwiek należy podkreślić, że ich granice w żadnym momencie nie zostały przekroczone. W „Listach z czarnych miast” czuć zaangażowanie większe niż tylko to związane z researchem. Czuć tutaj miłość i szacunek do miejsca oraz ludzi, którzy je zamieszkują. To coś więcej niż dobrze napisana powieść.
„Listy z czarnych miast” to historia pierwszej miłości, opowieść o dokonywaniu wyborów, o patriotyzmie i wolności. Również o poświęceniu i niepokoju. Mimo wielu wydarzeń, dobrych i złych momentów, znajdziecie na kartach tej powieści bohaterów, którzy wzbudzą w Was szacunek – Cecylia za swoją wierność, Bartłomiej za pracowitość, Basia za swoją pomysłowość, Zyga za chęć bycia potrzebnym. A to wciąż nie wszyscy. Warto sięgnąć po tę książkę i zobaczyć Polskę oczami tych, którzy musieli ją opuścić pomimo miłości do ojczyzny.