Seriale prawnicze, ekscytujące sprawy, o których głośno w mediach, skazani, którzy budzą różne emocje – od współczucia przez niechęć po ogromną wręcz nienawiść. Lubimy to. Lubimy patrzeć, jak ludzie przeżywają tragedie, walczą o przetrwanie i jak radzą sobie w chwili zagrożenia. Chętnie zasiedlibyśmy w ławie przysięgłych i byli tymi, od których zależy życie innych. Wydaje się, jakbyśmy ocenianie mieli we krwi. Niejednokrotnie sami wydalibyśmy wyrok. Właściwie to robimy to tak czy inaczej, codziennie, nie tylko w ramach wyobraźni i nie tylko oglądając film czy czytając książkę. Lubimy, gdy od nas coś zależy. Tylko nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, ile odpowiedzialności za tym idzie i jak bardzo nasze decyzje mogą wpłynąć na życie innych ludzi. I nawet pewność, że robimy to, co słuszne, nie zawsze jest wystarczająca. Przekonują się o tym bohaterowie thrillera „Niewinny” Grahama Moore’a.
Gdy Maya zostaje ławniczką, nie spodziewa się, w jakiej sprawie przyjdzie jej brać udział i kto stanie w ławie oskarżonych. Proces Booby’ego Nocka staje się głównym tematem, a decyzja ławników wzbudza ogromne kontrowersje. I choć wydaje się, że sprawa kończy się wraz z wyrokiem, to… tylko tak się wydaje. Po latach Maya musi jeszcze raz stawić czoła całej sprawie i ponownie rozłożyć ją na czynniki pierwsze.
Nie od razu spodobał mi się pomysł na tę książkę. Zaczęłam lekturę lekko uprzedzona, co pewnie nie powinno się zdarzać – bo jak ocenić dobrze lekturę, skoro od pierwszej strony po głowie błądzi myśl „to wcale nie będzie dobre”? Dlaczego w ogóle taka myśl się pojawia? Co sprawia, że oceniamy książkę zanim w ogóle ją przeczytamy? Szczególnie, gdy gatunek jest dla nas ciekawy. Niesiona przeczuciem, trochę męczyłam się na początku. Wmawiałam sobie, że wiem, co będzie dalej, nic mnie nie zaskoczy i właściwie to mogę odłożyć książkę, bo zakończenie wydaje się banalne. Tymczasem na tym polega chyba sukces Moore’a – to, co nam się wydaje… tylko się wydaje.
W takim najbardziej oczywistym wymiarze „Niewinny” jest historią skazańca. Wydaje się, jakby nie do końca ważna jest wina. Ważniejsze jest to, co dzieje się wokół – myśli, wrażenia, opinie. Moore, przedstawiając nam sytuacje z życia ławników, przybliżając nam ich codzienność oraz problemy, z którymi się borykają, ukazuje przekrój całego amerykańskiego społeczeństwa. To właśnie powoduje, że wspomniana powieść jest tak naprawdę historią wielu żyć. Do tego dochodzi obraz amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości oraz rola mediów w kształtowaniu opinii. Jednak, żeby była jasność, celem autora nie jest wałkowanie problemów, przerabianie ich na kilkuset stronach, wchodzenie głęboko w psychikę. O nie, tutaj po prostu każde zdanie, każda osoba mają jakieś znaczenie i napędzają tę historię. I abstrahując od momentów, które może są odrobinę przegadane, które można byłoby skrócić i tym samym nadać jeszcze szybsze tempo, należy stwierdzić, że „Niewinny” jest naprawdę dobrym thrillerem, którego zakończenia trudno się spodziewać.
Pomysł na tę książkę to nie tyle pomysł na gotowy bestseller, co przede wszystkim na dobry scenariusz filmu. Warto się o tym przekonać i sięgnąć po „Niewinnego”.