Każda powieść jest dla mnie kufrem mojej babci. Zamkniętą walizą, którą decyduję się wyciągnąć z szafy pełnej różnych toreb. Wyciągając ją spod wielu innych, zawsze myślę, co takiego w sobie skrywa i czy znajdę w niej coś, co mnie zachwyci, co sprawi, że moje oczy rozbłysną, a umysł puści cugle i podda się pędowi wyobraźni. Biorąc do ręki powieść, zdaję sobie sprawę, że mierzę się z fikcją (o ile nie jest to biografia, reportaż czy coś podobnego). Ale czasem ta fikcja ma w sobie tak wiele prawdy, że wierzę, że to wszystko mogłoby się rzeczywiście wydarzyć.
„Obsesja i inne formy miłości” Sarah Crossan jest opowieścią o dramacie kobiety. I przypomina nawet dramat w formie, w której została spisana. Akapity układające się w coś na kształt wiersza, bez rymu, pocięte na sceny z różnych momentów życia nadają tempo całej historii. I choć liczy ona niespełna trzysta stron, to uważnego czytelnika jest w stanie mocno przeorać emocjonalnie. Bo to właśnie emocje budują każdy jej akapit.
Odbiorca, który szuka w tej powieści miłosnego trójkąta i związanych z nim wydarzeń, może od razu zrezygnować z czytania. Nie znajdzie tutaj sensacji, spektakularnych scen zazdrości, pikantnego seksu z kochanką i klasycznej nudy domowych pieleszy. Na pierwszy plan wysuwa się cała gama rodzinnych dramatów, z którymi ludzie muszą sobie jakoś radzić. Ana Kelly, główna bohaterka, jako prawniczka wysłuchuje ich codziennie. I codziennie sama widzi w lustrze niezadowoloną z życia, przygnębioną i oszukiwaną kobietę. Choć początkowo nie zdaje sobie z tego sprawy, z czasem prawda dociera także do niej.
Mój stosunek do Any był bardzo ambiwalentny. Z jednej strony doskonale rozumiałam jej rozpacz i próbę odpowiedzenia sobie na fundamentalne pytania dotyczące związku z kochankiem, a z drugiej regularnie ogarniała mnie złość na nią, na jej wieczne niezadowolenie z tego, co miała. A miała – przynajmniej na pozór – wszystko. Ale kiedy emocje opadały, pytałam sama siebie „kim jestem, żeby ją oceniać?”. Tak, Ana wzbudza zdecydowanie skrajne emocje. Przyznaję, że trudno ją zrozumieć, szczególnie, że poznajemy ją właściwie poprzez poszatkowane monologi, z których składa się książka. Jednak gdzieś tam, między wierszami, znajduje się bardzo dużo sensu. To właśnie taki kufer, z którego można powyciągać skarby.
„Obsesja i inne formy miłości” to gorzka historia o braku spełnienia, o kłamstwach i życiu w ułudzie. O pragnieniu bycia kochaną wedle swoich wyobrażeń. O zderzeniu z rzeczywistością i totalnym zagubieniu. To opowieść o kobiecie, która potrzebowała pomocy, ale nikt tego nie widział. Myślę, że to dość ciekawy głos, który dociera głęboko do świadomości czytelnika. Crossan udowadnia, że nie trzeba wielu słów i kilkuset stron, by opowiedzieć o czymś ważnym. Dzisiaj nie jest to wcale takie oczywiste. Polecam.