Recenzje

„Sekret panny Elizy”
Annabel Abbs

przez

Z gotowaniem jest mi tak po drodze jak z jazdą na motorze – nigdy nie czułam do tego pociągu. W poprzednim życiu gotowałam, bo tego ode mnie oczekiwano. Dzisiaj gotuje mój mąż, bo lubi to robić, a ja mu w tym nie przeszkadzam. Ta zgodność może wynikać z faktu, że jest to mój drugi mąż i wybierałam ostrożniej. Tak czy inaczej za gotowaniem nie przepadam. Jednak uwielbiam jeść. Bardzo doceniam każdy przygotowany dla mnie posiłek, nawet, gdy jest to po prostu kanapka. Uwielbiam zapach jedzenia (o ile nie jest przypalone). To był jeden z powodów, dla których lektura „Sekretu panny Elizy” była dla mnie interesująca – czułam zapachy i smaki, a gotował ktoś inny. Jednak pomyli się ten, kto pomyśli, że ta książka jest o gotowaniu. To opowieść o walce o siebie i swoje miejsce w gronie mężczyzn. To historia o dawaniu szansy i korzystaniu z niej.

„Sekret panny Elizy” to książka inspirowana życiem Elizy Acton. Pewnie zapytacie, kim była owa Eliza Acton, bo i ja zapytałam o to w pierwszym momencie. A podobno to jedna z najważniejszych pisarek kulinarnych. Nie wiem, czym odznaczają się świetne książki kulinarne, ale niewątpliwie proces dochodzenia bohaterki do momentu, w którym zyskuje powszechne uznanie, zasługuje na uwagę. I właśnie o tym jest ta książka. Mamy XIX wiek, niezamężną kobietę po trzydziestce, która chce zostać poetką. Resztę można byłoby sobie dopisać, ale Annabel Abbs pokazuje nam swoją perspektywę.

Choć cała fabuła skupia się wokół Elizy, to jednak trudno jest nie zauważyć roli jej pomocnicy Anna. Z jednej strony mamy do czynienia z dosyć niezależną (a przynajmniej umiejącą o tę niezależność walczyć) Elizą, która postanawia wbrew wszystkiemu i wszystkim realizować swoje marzenia. Z drugiej strony Abbs stawia nam biedną i nieco zahukaną Annę, która – można by tak stwierdzić – z racji swojego pochodzenia zostaje właściwie skazana na życiową porażkę.

Wielu czytelników z pewnością skupi uwagę na „kuchennym” aspekcie tej książki. Trudno tego nie zrobić, bo z „Sekretu panny Elizy” dymi jak z gara pełnego najlepszego bulionu. Wielu również zauważy to, o czym napisałam wcześniej – odważną walkę o bycie sobą. A jednak tym, co przyciągnęło moją uwagę, była kobieca przyjaźń, o której często mówi się, że jest trudna, a przynajmniej trudno ją pielęgnować z uwagi na kobiece temperamenty. Tymczasem Abbs pokazuje, że kobiety mogą dawać sobie przestrzeń. Mogą stać za sobą murem, dopingować się i wspierać. Mogą stać się dla siebie swego rodzaju trampoliną do dobrego życia, bez konieczności zostawiania z tyłu towarzyszki. Mogą działać w różnych obszarach, ale wciąż polegając na sobie. Mogą różnić się statusem, pochodzeniem i wykształceniem, ale mogą ze sobą kooperować i być dla siebie ważne.

Przyznam, że z ogromną przyjemnością czytałam tę historię. Mam tu na myśli taką naprawdę czystą przyjemność. To książka, która ma dać nadzieję, przywołać uśmiech i wiarę w to, że niektórzy ludzie po prostu muszą pojawić się na naszej drodze, by dać nam impuls do działania, stać się motorem, napędem i siłą do wprowadzania zmian. Bardzo chciałabym więcej takich powieści.

Może Ci się również spodobać: