Bo jak coś zaczynać, to z przytupem!
Choć o Mariuszu Czubaju mówi się wiele (a chyba jeszcze więcej pisze), nie było nam ze sobą po drodze przez wszystkie lata mojej czytelniczej aktywności. Ale skoro Wydawnictwo Znak postanowiło skupić swoją uwagę wokół kryminałów, tworząc imprint Znak Crime i wybierając właśnie tego autora jako pierwszego do pokazania światu pod tym szyldem, postanowiłam rozpocząć tę przygodę wraz z nimi.
„Półmistrz” to historia, którą trudno mi porównać do jakiejkolwiek innej. Podobnie z piórem autora – nie znajduję powiązania z innymi polskimi pisarzami. Ba, gdybym nie wiedziała, kto jest autorem, w ciemno stwierdziłabym, że to w ogóle nie jest literatura polska (i gdyby bohaterowie nie byli Polakami). Czy to zaleta? Dla jednych tak, dla innych nie. Dla mnie to coś zaskakującego, całkowicie nowego i z pewnością godnego uwagi.
Mariusz Czubaj osadza fabułę swojej najnowszej książki na transatlantyku „Przyszłość”, który przemierza tysiące kilometrów z Gdyni do Buenos Aires, goszcząc na pokładzie znakomite osobistości ze świata szachowego, naukowców, biznesmenów i… pisarzy. Taki trochę „Titanic”, tylko zamiast Leonardo di Caprio mamy tutaj na przykład… Witolda Gombrowicza. Różnica polega również na tym, że w „Półmistrzu” to nie romans jest punktem centralnym, tylko przedziwne osobowości, które stanowią prawdziwą mozaikę bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się wśród nich Edward Abramowski, który obserwuje całe towarzystwo, poszukując… Ach, bez spoilerów!
Najnowsza powieść Czubaja nie jest żadną knigą. To lekko ponad trzysta stron bardzo mądrej rozrywki, jednak przeczytanie jej w jeden wieczór stało się dla mnie wyzwaniem. Nie dlatego, że mnie nie ciekawiła – co to, to nie! Po prostu regularnie odsyłała do kolegi Google’a, który dopowiadał mi historie poszczególnych bohaterów. Tak, większość pasażerów „Przyszłości” to postaci autentyczne. Ich życiorysy można zgłębiać, klikając w kolejno wyszukiwane strony. Podczas lektury miałam wrażenie, że autor uszył płaszcz, pod którym znajduje się znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Poza bohaterami mamy też tutaj wiele wydarzeń historycznych, które Czubaj wplata w rozmowy bohaterów. Mamy tu na tacy między innymi ich poglądy na temat Hitlera oraz kwestię żydowską. A że akcja dzieje się tuż przed wybuchem wojny, to wszystko przybiera dodatkowy wymiar.
Nie wspomniałam o najważniejszym! Morderstwo! Jakże mogłoby obyć się bez niego! Powiedziałabym – spektakularne, teatralne, wręcz nieco groteskowe. Takie, na które nie każdy autor kryminałów by się zdecydował. Ale tutaj wszystko do siebie pasuje. I może właśnie dlatego tak bardzo polecam lekturę „Półmistrza” szczególnie tym, którzy jeszcze nie znają twórczości Mariusza Czubaja. Jestem pewna, że tych, którzy mają to za sobą, nie muszę przekonywać.