Recenzje

„W snach to ja trzymam nóż”
Ashley Winstead

przez

O jak dawno żaden thriller mnie tak nie wciągnął! Jak dawno nie czułam w głowie presji, że muszę jak najszybciej przeczytać kolejny rozdział i dowiedzieć się, co się stało. Tęskniłam za akcją, która poniesie mnie tak bardzo, że zapomnę o całym świecie. I właśnie tak stało się, gdy w pewnego dnia usiadłam na kanapie i włączyłam czytnik, w którym już czekał na mnie recenzencki egzemplarz „W snach to ja trzymam nóż” Ashley Winstead.

Historia grupy przyjaciół, którzy spotykają się po dziesięciu latach na zjeździe absolwentów uniwersytetu, nie jest niczym unikatowym w literaturze. Gdy dochodzi do tego motyw morderstwa, mamy gotowy przepis na thriller. Wystarczy wspomnieć o „Zjeździe absolwentów” Guillaume Musso, który swoją opowieść oparł o nieco podobne wydarzenia. Znajdziemy też tutaj słynne bractwa i siostrzeństwa studenckie, do których przynależność stanowiła jeden z najważniejszych punktów całej edukacji uniwersyteckiej.

Jednak Ashley Winstead pokazuje, że można wybrać znany wszystkim motyw i ograć go naprawdę świetną zagadką, która wcale nie będzie oczywista. Przyznam, że do samego końca poddawałam się całej wymyślonej intrydze i za nic w świecie nie potrafiłam wskazać, kto jest winny. Co ciekawe, na początku miałam wrażenie, że nic się nie dzieje. Nie do końca wiedziałam, o co chodzi głównej bohaterce, co jest tam „pod spodem” (bo że coś jest, to czułam od początku). Zastanawiałam się, w którą stronę to wszystko pójdzie, wiedząc co nieco z opisu książki. A jednak nie spodziewałabym się, że fabuła rozkręci się do takiego stopnia, a tempo wydarzeń zablokuje mi dwa wieczory prawie na wdechu.

Trudno mi sobie wyobrazić nudę przy tej książce. Sześcioro bohaterów, z których każdy ma jakąś tajemnicę. Trudno przewidzieć, w którym momencie zostanie obnażony i jak sobie poradzi z wyjaśnieniami. Kto zabił? Mint, Caro, Frankie, Coop, Jack czy Jessica? A może Eric? A może nikt z nich, może po prostu stali się pionkami w grze kogoś, kto bardzo chciał się zemścić? Naprawdę, pomysłów na rozwiązanie tej zagadki miałam całe mnóstwo i… żaden nie przewidział zakończenia.

Jeżeli szukacie naprawdę wciągającej książki i dysponujecie chwilą (bo na pewno tak łatwo się nie oderwiecie), to „W snach to ja trzymam nóż” będzie doskonałym wyborem. Dla mnie to jedna z tych powieści, które przywracają wiarę, że jeszcze jestem w stanie dać porwać się lekturze i nie przerywać jej pod byle pretekstem. Dawno na taką książkę nie trafiłam. Bo ekscytujących i ciekawych jest pewnie całe mnóstwo, ale nieczęsto mam w sobie taki głód czytania jak w tym wypadku. Polecam.

 

Może Ci się również spodobać: