Recenzje

„Chcę twojego życia”
Amber Garza

przez

Jakie jest prawdopodobieństwo, że gdzieś tam w świecie mieszka druga Ania Makieła-Zoń? Bo Anię Makiełę to znalazłam. Anię Zoń również. Ale w takiej konfiguracji jak moja mogę chyba czuć się wyjątkowo. Ale co stałoby się, gdybym pewnego dnia odkryła, że całkiem niedaleko jest ktoś, kto nazywa się dokładnie tak jak ja? Czy chciałabym tę osobę poznać? A Wy? Chcielibyście? Kelly Medina, główna bohaterka książki „Chcę twojego życia” Amber Garzy, zdecydowanie chciała.

Wielokrotnie zdarzało mi się czytać książkę i zastanawiać, czy aby na pewno chcę to robić dalej. Bo może jednak powinnam skończyć w momencie, kiedy zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę wcale mnie nie wciąga. Albo spodziewam się zakończenia, fabuła jest oczywista i za nic nie wierzę, że coś jeszcze mnie zaskoczy. Wielokrotnie doczytywałam, plując sobie w twarz, że zmarnowałam czas. Raptem parę razy zdarzyło mi się taką książkę odłożyć w trakcie, bo po prostu bardzo się męczyłam. Moja relacja z Garzą to klasyczny model „love and hate”.

Kiedy Kelly Medina dowiaduje się, że w pobliżu mieszka kobieta o takim samym imieniu i nazwisku, traci głowę i postanawia koniecznie ją  poznać. (Impulsów do tego jest nieco więcej, ale zostawiam to czytelnikom do odkrycia). Poprzez tę niezwykłą znajomość poznajemy życie Kelly, jej smutki, tragedie i samotność. I kiedy już wydaje nam się, że właściwie nic nowego się nie wydarzy, a my doskonale wiemy, do jakiej grupy ludzi zakwalifikować główną bohaterkę, wówczas… Co wówczas, opowiem za chwilę. Bo tutaj muszę się przyznać, że dla mnie to był moment, w którym chciałam tą książką rzucić w kąt. Byłam pewna, że już wszystko wiem.

Właśnie wtedy coś się dzieje i cała historia nabiera szaleńczego tempa. I już przestajesz zwracać uwagę na to, czy coś jest prawdopodobne czy nie – po prostu, mówiąc kolokwialnie, lecisz strona po stronie, zastanawiając się, co tu się właśnie wydarza.

Nie mogę napisać, że „Chcę twojego życia” to thriller trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, bo skłamałabym. Mnie nie trzymał. Wręcz z niewiadomych powodów dawałam mu kolejne szanse, regularnie denerwując się na bohaterów, których w ogóle nie lubiłam. A jednak Garza zaskoczyła. A potem napięcie wzrosło do takiego stopnia, że niemożliwym było porzucenie tej historii w trakcie.

Szkoda, że wszystko rozwija się tutaj tak długo. Szkoda, że tąpnięcie nie następuje nieco wcześniej. Ale może właśnie taki był zamysł autorki. Z perspektywy czytelniczki, która chciała rzucić tę książkę w kąt, a skończyła ją całkiem usatysfakcjonowana, mogę śmiało powiedzieć, że warto dać jej szansę. A w szerszym kontekście – mocno uważać na to, czym wali się w kąt.

 

Może Ci się również spodobać: